aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Rozmawialiśmy z Panem Janem Krzysztofem Ardanowskim - Prezesem Krajowej Rady Izb Rolniczych

8 września 2005

Jak ocenia Pan tegoroczne żniwa?

Jan Krzysztof Ardanowski: Żniwa są zawsze okresem szczególnie wytężonego wysiłku ze strony rolników. Trzeba w krótkim czasie zebrać plony z ogromnego obszaru. Polska jest dużym krajem i w związku z tym należy spodziewać się w różnych jej regionach także anomalii pogodowych, które mogą utrudniać prace żniwne i wpływać na zbiory.

W tym roku w części Polski wystąpiły nawalne deszcze i gradobicia, które zniszczyły część upraw. Zjawiskiem odczuwalnym na znacznym obszarze Polski, szczególnie środkowej i północnej była susza. Pogorszyła przede wszystkim jakość zbóż, głównie jarych, uprawianych na słabych glebach. Skutki suszy zaczynają być coraz bardziej odczuwalne także w uprawach roślin okopowych oraz na użytkach zielonych gdzie wielu rolnikom nie udało się zebrać drugiego pokosu traw.

Tak więc pogoda, jak to zwykle ma miejsce w rolnictwie, w jakiś szczególny sposób rolników nie rozpieszczała i nie rozpieszcza. Jednak to nie warunki pogodowe spędzają w pierwszej kolejności rolnikom sen z powiek. Problemem równie ważnym, a może i ważniejszym, jest dramatycznie niska cena zbóż znacznie odbiegająca nie tylko od poziomu z lat ubiegłych, ale również znacząco niższa od cen płaconych rolnikom w krajach „starej Unii”.

Błędy kolejnych rządów upatrujących panaceum na bolączki polskiego rolnictwa w prywatyzacji kapitałowej firm otoczenia rolnictwa oraz układy interesów świata biznesu i polityki doprowadziły do tego, że rynek zboża został w dużej mierze zmonopolizowany, zawłaszczony przez kilku wielkich operatorów, którzy określają poziom cen płaconych rolnikom za zboże. Nie ma to wiele wspólnego z organizacją rynku zbóż w krajach Unii Europejskiej, gdzie standardem jest udział rolników producentów zbóż i rzepaku we współwłasności magazynów zbożowych. Dobrze funkcjonuje to na przykład we Francji.

To rolnicy – producenci, biorąc oczywiście pod uwagę ceny światowe i tendencje rynkowe, decydują o obrocie zbożami i oni, a nie pośrednicy, jak ma to miejsce w Polsce, uzyskują z tego tytułu dochody. W Polsce dopłaty bezpośrednie w dużych gospodarstwach zbożowych nie rekompensują wzrostu kosztów produkcji i nieuzasadnionego spadku cen zbóż. Tak więc żniwa zamiast cieszyć polskich rolników napawają również wieloma smutnymi refleksjami.


Co sądzi Pan o interwencji na rynku zbóż i czy zachowania Ministra Rolnictwa oraz ARR są w tej kwestii właściwe?


Jan Krzysztof Ardanowski: Jeszcze przed wejściem do Unii Europejskiej Izby Rolnicze zgłaszały ministrowi rolnictwa że sama interwencja unijna nie wystarczy na rynku zbóż. Twierdziliśmy i twierdzimy, że ten rynek musi być na nowo zorganizowany z udziałem rolników - producentów. To producenci rolni powiązani w grupy producenckie, na przykład spółdzielnie zbożowe, a nie żerujący na nich pośrednicy powinni być operatorami na tym rynku. Izby Rolnicze dostarczyły całą dokumentację dotyczącą rynku zbóż we Francji oraz zorganizowały szereg spotkań z tymi, którzy za ten rynek odpowiadają.

Niestety ze strony Ministerstwa Rolnictwa kierowanego przez ministra Olejniczaka i Agencji Rynku Rolnego nie było żadnej reakcji. Padało jedynie stwierdzenie, że rynek zbóż to nie problem rządu, a do czasu rozpoczęcia interwencji unijnej panuje wolna gra między producentami, a odbiorcami. Czyli typowe wzruszenie ramionami i umycie rąk ze strony władz.

Minister Pilarczyk na wniosek również Izb Rolniczych podjął pewne działania. Wystąpił mianowicie do Komisji Europejskiej o zgodę na uruchomienie kredytów skupowych, zmniejszenie minimalnej wielkości partii zboża w skupie interwencyjnym z 80 do 40 ton, przyśpieszenie unijnego skupu interwencyjnego i przyśpieszenie dopłat bezpośrednich w celu utrzymania płynności finansowej gospodarstw.

Czy mu się uda cokolwiek z tego załatwić czas pokaże, ale sam fakt podjęcia próby rozwiązania problemów rynkowych zasługuje na uznanie. Obecny minister rolnictwa, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, nie opowiada, że nie da rady nic zrobić, a do Unii występować nie będzie, bo klamka zapadła, ale próbuje coś robić.

To dobrze. Rodzi się jednak pytanie, czy znając wolny tryb podejmowania decyzji w Unii resort rolnictwa pod poprzednim kierownictwem nie powinien o zgodę UE na polskie postulaty wystąpić dużo wcześniej? Jeżeli chodzi o Agencję Rynku Rolnego, to obserwujemy zamknięcie się wyłącznie na działaniach realizowanych na rzecz Unii i nie włączanie się w rozwiązywanie problemów bieżących.

Jako przykład skrajnej nieodpowiedzialności a wręcz szkodzenia rolnikom należy uznać ustalenie przez spółkę Elewarr, będącą własnością ARR, bardzo niskich cen zbóż. Zamiast stabilizować rynek i odpowiedni poziom cen, to państwowa spółka wręcz dążyła do jego obniżenia. Komu miało to służyć? Konkludując, trzeba stwierdzić że nie wystarczy oglądać się na Unię Europejską, ale należy zwiększyć udział producentów zbóż i rzepaku w ogniwie skupu i przetwórstwa, na przykład przekazując przez państwo strategiczną spółkę Elewarr rolnikom – producentom.


Czy Krajowa Rada Izb Rolniczych zajmuje w sprawie skupu zbóż jakieś specjalne stanowisko?


Jan Krzysztof Ardanowski:  Krajowa Rada Izb Rolniczych zdecydowanie występowała zarówno w zakresie pomocy rolnikom dotkniętym suszą, jak również obecnie, a także w przeszłości prezentowała propozycje nowego zorganizowania rynku zbóż. Decyzje jednak należą do rządu.


Startuje Pan do wyborów parlamentarnych z ramienia PiS. Co Prawo i Sprawiedliwość po wyborach chce zrobić dla polskiego rolnictwa? Przecież PiS nie jest znany w środowiskach wiejskich jako partia prorolnicza?

Jan Krzysztof Ardanowski: Partia Prawo i Sprawiedliwość jest coraz lepiej rozpoznawana na wsi i, jak sądzę, darzona coraz większym zaufaniem. Wyniki badań opinii publicznej na wsi pokazują, że wielu mieszkańców wsi zamierza głosować na PiS. Natomiast, jeżeli chodzi o to, czy interesy wsi mają reprezentować tylko partie chłopskie, to chcę zauważyć, że większość z nich takie możliwości już miała i jakiegoś znaczącego pozytywnego efektu to nie przyniosło.

Zadawane jest mi często pytanie, dlaczego nie wiążę się z którąś z partii chłopskich. Odpowiedź jest prosta. Pomimo tego, że szanuję uczciwych działaczy partii chłopskich, a wśród członków PSL i Samoobrony mam wielu znajomych i przyjaciół, to przyszłość polityki europejskiej jest niestety nieubłagana. Partie klasowe, w tym partie chłopskie we współczesnej Europie nie mają szansy realnego kształtowania polityki i rozwiązywania interesów wsi. Przestają być nawet przysłowiowym „języczkiem u wagi” w sprawowaniu władzy. Proces marginalizacji partii klasowych ma miejsce także w Polsce.

Dlatego jeżeli chcemy skutecznie pomóc wsi, to musimy przekonać do naszych spraw partie ogólnonarodowe, które mają poparcie i wpływ także na inne grupy zawodowe. Partie te, sprawując władzę, powinny się czuć odpowiedzialne także za nasze rolnictwo. Od przekonania partii ogólnonarodowych zależeć będzie poziom finansowania obszarów wiejskich, wielkość środków na inwestycje, zakres pomocy społecznej itd. Przy sprzeciwie tych partii nawet najlepsze chęci chłopskich działaczy nic nie dadzą.

Partia Prawo i Sprawiedliwość jest partią o poparciu ogólnonarodowym, która za cel swojego działania stawia głęboką naprawę naszego państwa i wytępienie zjawisk patologicznych, w tym korupcji wśród przedstawicieli władzy. Partia ta w swoim programie opiera się na fundamentalnych, chrześcijańskich korzeniach naszej Ojczyzny. Ważnym zadaniem jest także uzyskanie mocnej pozycji Polski w Europie i zdecydowana obrona polskiej racji stanu w Unii Europejskiej.

Dla polskiej wsi jest niezmiernie ważne także to, że Prawo i Sprawiedliwość ma przygotowany kompleksowy, uczciwy i realny program dla wsi i rolnictwa. Na prośbę Prezesa Jarosława Kaczyńskiego pracowałem nad tym programem i jestem współautorem jego założeń.

Zakładamy, w dużym skrócie oczywiście, że należy zróżnicować formy wsparcia i pomocy w zależności od różnych typów gospodarstw. Głównymi kierunkami zmian mają być: powiązanie kontraktacyjne producentów rolnych z przetwórstwem, skuteczne wsparcie rozwoju grup producenckich, silne postawienie na rozwój agroenergetyki, a w szczególności produkcji biopaliw.

Te działania przede wszystkim służyć mają gospodarstwom większym. Dla gospodarstw średnich i mniejszych proponujemy także rozwój dodatkowych form zarobkowania, np. produkcja w działach specjalnych, rolnictwo ekologiczne, przetwórstwo w gospodarstwach i sprzedaż bezpośrednia, świadczenie usług w zakresie ochrony środowiska i krajobrazu, usługi turystyczne, w tym agroturystyka. Nie wyczerpuje to oczywiście wszystkich propozycji Prawa i Sprawiedliwości dla mieszkańców wsi. Należy jednak zdecydowanie podkreślić, że program dotyczy nie tylko rolników, którzy oczywiście są głównymi adresatami, ale dotyczy wszystkich mieszkańców wsi, również tych niezwiązanych z rolnictwem. Zakładamy wsparcie i utrzymanie jak największej ilości gospodarstw rodzinnych tak, by ludzie nie musieli migrować do miasta.

Trzeba pomóc im w zdobyciu pracy w okolicy, a nie zmuszać ich do emigracji zarobkowej do dużych miast lub za granicę. Chcemy także znacząco obniżyć koszty produkcji rolniczej poprzez, między innymi, jak najszybsze wprowadzenie tańszego paliwa rolniczego. Pragniemy również w inny sposób niż do tej pory ułożyć relacje między rządem a partnerami społecznymi. Zdanie organizacji rolniczych musi być brane pod uwagę przy podejmowaniu decyzji. Szczególną rolę w uzgadnianiu ze światem rolniczym przyszłej polityki rolnej państwa polskiego pełnić powinny Izby Rolnicze. Zainteresowanych programem rolnym i wiejskim PiS odsyłam do materiałów partii Prawo i Sprawiedliwość.



Co sądzi Pan o wykorzystaniu funduszy unijnych w ramach programów SPO i PROW?


Jan Krzysztof Ardanowski:  Po ponad rocznym okresie realizacji SPO i PROW widać wyraźnie, że środki tam zawarte sa zdecydowanie niewystarczające wobec ogromu potrzeb polskiego rolnictwa. Duże nadzieje wiążę z budżetem Unii na lata 2007-13. Znam oczywiście dyskusję i zagrożenia z nim związane. Jednak państwo polskie, w szczególności nowy Parlament i Rząd RP muszą dołożyć wszelkich starań, by wcześniejsze zobowiązania finansowe Unii wobec Polski zostały dotrzymane. Polska wchodziła do Unii Europejskiej na określonych zasadach i nie mogą one być złamane przez UE po krótkim okresie członkostwa. Dotychczasowe programy SPO i PROW odsłoniły również wiele błędów i niedociągnięć legislacyjnych oraz mankamentów w pracy administracji odpowiedzialnej za ich realizację. Z reguły wina leży po stronie polskiej, choć próbuje się czasami „zwalać” wszystko na Komisję Europejską.

Czy za zasadne uważa Pan przesunięcie niewykorzystanych środków pomocowych na inne działania np "młody rolnik"? Do ppr wpływa wiele pytań, czy ten właśnie program zostanie wznowiony?

Środki pomocowe z SPO i PROW na lata 2004-2006 w zdecydowanej większości zostały wyczerpane, a nawet jeżeli w niektórych działaniach, np. w programach rolno-środowiskowych jeszcze są, to te działania muszą być otwarte dla chętnych do końca 2006 roku. Dlatego też trudno mówić o możliwości istotnych, dużych przesunięć między działaniami. Widać jednocześnie jak dużym zainteresowaniem cieszą się np. dostosowanie do standardów Unii Europejskiej, wsparcie dla młodych rolników czy inwestycje w gospodarstwach. Te działania zdecydowanie muszą być powtórzone w następnym okresie finansowania. Problem młodych rolników jest szczególnie istotny, ponieważ jeżeli nie zastosujemy różnego rodzaju środków wsparcia i zachęt, to niewielu młodych ludzi będzie chciało wiązać się z rolnictwem.

Zjawisko braku następców występuje w wielu krajach. Życie na wsi, a także praca w rolnictwie nie może być odbierana jako coś gorszego, mniej opłacalnego. Młodzi ludzie muszą być przekonani, że także ta praca daje szanse rozwoju i korzystania z osiągnięć cywilizacyjnych. Na marginesie pragnę jeszcze raz dobitnie podkreślić konieczność utrzymania w Polsce własnej, narodowej polityki rolnej i związanych z nią krajowych środków wsparcia, oczywiście zgodnych z prawodawstwem unijnym. Moim zdaniem, jak również Prawa i Sprawiedliwości, sama Wspólna Polityka Rolna Unii Europejskiej nie wystarczy do spokojnego, harmonijnego przeobrażenia polskiej wsi.



Jak ocenia Pan działania poprzedniego i obecnego ministra rolnictwa kończącej się kadencji sejmu?

Jan Krzysztof Ardanowski:  Byłoby wysoce niezręczne ocenianie kolejnych ministrów rolnictwa. Tym niech zajmują się przede wszystkim politycy, a nie działacze samorządowi. Ja skomentuję krótko. Minister Pilarczyk próbuje podejmować pewne działania dla Polski korzystne, zaczyna słuchać przedstawicieli rolników, w kluczowych dla Polski sprawach konsultuje stanowisko resortu również z opozycją parlamentarną, w większym stopniu dostrzega problemy ekonomiczne. Może dlatego, że sam był kiedyś kierownikiem dużego gospodarstwa.

A poprzedni minister Olejniczak, no cóż, koniecznie chciał odnieść sukces. Skoro nie było sukcesów rzeczywistych, to wymyślał wirtualne, stąd tak rozdęta, niczym nie uzasadniona propaganda sukcesu. Życie i opinie rolników bardzo brutalnie zweryfikowały propagandową szopkę. Obecnie pan minister nie zajmuje się już rolnictwem, reformuje Sojusz Lewicy Demokratycznej, ale to już jego sprawa, nie mnie to oceniać.


Co w pierwszej kolejności powinien zrobić nowy minister rolnictwa; jeżeli będzie to przedstawiciel PiS to kto nim będzie?


Jan Krzysztof Ardanowski: W pierwszych miesiącach nowego rządu trzeba podjąć zdecydowane działania w zakresie obniżenia kosztów produkcji rolniczej, poprzez wprowadzenie tańszego paliwa rolniczego, zorganizowania powiązań rynkowych między producentami rolnymi, a przetwórcami, ustabilizowania cen na podstawowych rynkach, przede wszystkim zbóż i trzody chlewnej oraz owoców miękkich. Nie można również dopuścić do przyjęcia reformy europejskiego rynku cukru w formie proponowanej przez Komisję Europejską. Trzeba ostro wziąć się za program operacyjny pod potrzeby nowego funduszu – Europejskiego Funduszu Rolnego Rozwoju Obszarów Wiejskich. Pracy będzie mnóstwo.

Moim zdaniem ważne jest również to, by sprawy wsi nie były wygrywane politycznie, by wieś łączyła partie polityczne, a nie była kością niezgody. Prawo i Sprawiedliwość jest przygotowane do przejęcia odpowiedzialności za polską wieś. Natomiast polityka kadrowa, konkretne osoby nie powinny być przedmiotem spekulacji. Zależeć to będzie od wyników wyborów i ustaleń koalicyjnych. PiS ma dużą grupę osób kompetentnych, doświadczonych, znających wieś i rolnictwo.

Dziękuję za rozmowę

Zapraszamy na stronę http://www.ardanowski.info/


POWIĄZANE

25.04.2024 r. odbędzie się protest ostrzegawczy. Zacznie się o godzinie 10.00 i ...

22 kwietnia w ramach postępowania kwalifikacyjnego na prezesa zarządu spółki Ele...

Jak było do przewidzenia, tuż po wyborach samorządowych, burmistrzowie, wójtowie...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę