OPOLAGRA_2025

Zboże które nie chce tanieć. A może i nie musi?

11 czerwca 2025
Zboże które nie chce tanieć. A może i nie musi?

Zboże, które nie chce tanieć… a może i nie musi?

Felieton rolny z pola i z podwórka

W Polsce rolnik już nie tylko z nieba patrzy. Teraz patrzy w portfel, w skupy – i w kalendarz, choć ten ostatni już dawno stracił aktualność. Żniwa? Niby za nami, ale rynek mówi coś zupełnie innego. Bo o ile ziarno jest, to pieniędzy za nie – niekoniecznie.

Rok 2025 przyniósł plony przyzwoite – około 35 milionów ton zbóż. Teoretycznie to wynik dobry, tylko co z tego, skoro w skupach cisza, jakby ktoś wyłączył mikrofon? Rolnicy rozkładają ręce: sprzedać teraz i dołożyć do interesu, czy może magazynować, płacąc za każdy metr sześcienny więcej niż za bochenek chleba w sklepie?

Rynek – czyli miejsce, gdzie chęć kupna spotyka się z brakiem zainteresowania

Skupy w dużej części powiedziały „pas” – niemal co czwarta firma wstrzymała przyjęcia. Oficjalnie? Czekają na nowy sezon. Nieoficjalnie? Mają pełne magazyny i mało ochoty na kupowanie drożej, skoro zboże z Ukrainy i Rosji coraz częściej przypływa do nas taniej niż krajowe. To jak sprzedawać jabłka na targu, kiedy obok rozdają banany za darmo.

Ceny? Stabilne, czyli według rolnika: nieopłacalne. Pszenica po 810–950 zł za tonę, żyto nieznacznie powyżej 700 zł. Kukurydza trzyma się nieźle, ale co z tego, skoro koszty produkcji poszły w górę jak temperatura w lipcu, a ceny jakby zostały w cieniu? Na papierze to się nie spina, a w realu – tym bardziej.

Magazynowanie – nowy sport narodowy

Duzi producenci ziarna mają teraz jedno marzenie: więcej miejsca w silosach. Zboże nie sprzedaje się samo, więc leży. I dojrzewa – nie do konsumpcji, a do decyzji. Sprzedać w grudniu? W marcu? A może w przyszłym żniwnym roku? Tymczasem mali rolnicy już dawno pozbyli się zapasów. Nie z chęci, tylko z konieczności. Bo małe gospodarstwo nie ma czasu na strategię – musi mieć pieniądze tu i teraz, a nie kiedyś i może.

Europa rośnie, ceny maleją

Prognozy dla UE są optymistyczne – wzrost plonów pszenicy i kukurydzy o kilkanaście procent. Dla konsumenta to dobra wiadomość, dla producenta – raczej zmartwienie. Bo jeśli Francuz czy Węgier zalał rynek zbożem, to polski rolnik może co najwyżej zalać się herbatą, patrząc na wykresy.

Ceny mogą jeszcze spaść, szczególnie po żniwach, a to boli najbardziej. Bo jak tu żyć z produkcji, skoro plony są, ale zysku nie widać?

I co dalej z tym ziarnem?

To pytanie nie tylko o gospodarkę, ale i o filozofię. Czy warto dalej inwestować w zboża, które przestały być złotem polskich pól? Czy lepiej przestawić się na inne kierunki – warzywa, rzepak, a może fotowoltaikę między grządkami?

Dziś polski rolnik nie ma łatwego wyboru. Z jednej strony – godność i ciężka praca. Z drugiej – rachunki, podatki, kredyty. A z trzeciej – rynek, który coraz mniej przypomina zdrowy ekosystem, a coraz bardziej przypomina giełdę emocji.

Na koniec pytanie retoryczne:
Skoro chleb drożeje, a zboże tanieje, to gdzieś ktoś chyba źle liczy. Tylko kto? I czyje żniwa są naprawdę udane?

oprac, e-red, ppr.pl


POWIĄZANE

Uroczystość odbyła się w Sali Wielkiej Zamku Królewskiego w Warszawie w obecnośc...

W świecie napięć geopolitycznych, cyfrowych walut i rosnącej niepewności, decyzj...

Wczoraj tj. 11.06.2025 roku przed budynkiem ministerstwa rolnictwa odbyła się ko...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)Pracuj.pl
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę