Po poniedziałkowych danych GUS o wzroście rocznego wskaźnika inflacji w listopadzie do 1,6 proc. ekonomiści oczekują dalszego wzrostu wskaźnika cen. Inflacja jednak w dalszym ciągu nie stanowi zagrożenia.
Główny Urząd Statystyczny poinformował w poniedziałek, że inflacja w listopadzie wzrosła o 1,6 proc. w stosunku do listopada 2002 roku. Roczny wskaźnik cen w październiku wynosił 1,3 proc. Jan Czekaj, członek Rady Polityki Pieniężnej, powiedział PAP, że "jesteśmy wciąż w granicach celu inflacyjnego i nie ma jakiś zagrożeń. Takie były oczekiwania, mamy wzrost cen żywności, paliw i to się przekłada na inflację. Do jej wzrostu przyczynia się też przyspieszenie w gospodarce. Ale wciąż nie widzimy zagrożeń ze strony inflacji". Dodał, że "oprócz przyspieszenia gospodarczego na wzrost inflacji wpłynie zapewne wejście do UE. Nie wiemy, jak duży będzie wzrost cen wynikający z ich dostosowania do cen panujących w Unii Europejskiej".
Grzegorz Wójtowicz, członek Rady Polityki Pieniężnej, powiedział PAP, że "potwierdziło się to, o czym mówiliśmy od dawna. Inflacja doszła do bardzo niskiego poziomu i będzie się zwiększać. Ma to miejsce, ale nie są to wzrosty, które mogą zaskakiwać lub napawać pesymizmem, jeżeli chodzi o kondycję złotego". Dodał, że "nie będzie to poziom (inflacji na koniec roku) zbyt wiele różniący się od tego 1,6 proc., który mamy teraz".
Lars Christensen, analityk Danske Banku, powiedział natomiast, że "coraz więcej czynników wskazuje na wzrost inflacji w nadchodzących miesiącach (...) Oczekujemy, że inflacja w 2004 roku osiągnie średni poziom 2,5 proc". Jego zdaniem, "czynniki te (wskazujące na wzrost inflacji) mają przede wszystkim charakter podażowy - przede wszystkim są to rosnące ceny żywności, ale także towarów oraz nośników energii. Nie należy zapominać również o osłabieniu złotego".
.png)
Zaloguj przez Facebook
