Polska znalazła się w grupie sześciu krajów "nowej" UE, które mają nadmierny deficyt finansów publicznych. Sięga on u nas 4,1 proc PKB, podczas gdy Unia Europejska zaleca, by nie przekraczał 3 proc. PKB (tzw. wskaźnik referencyjny, obligatoryjny w przypadku państw strefy euro). Raport w tej sprawie opublikowała wczoraj Komisja Europejska.
Oprócz Polski ze zbyt dużym deficytem borykają się Czechy (aż 12,9 proc. PKB - ze względu na jednorazową pomoc państwa dla banków), Malta (9,7 proc.), Cypr (6,3 proc.), Węgry (5,9 proc.) i Słowacja (3,6 proc.). Jednak również nasz deficyt byłby wyższy (5,7 proc. PKB), gdyby Komisja Europejska już teraz zdecydowała się dopisać do niego pieniądze przekazywane przez ZUS do otwartych funduszy emerytalnych.
Bruksela ogłosiła, że do najbliższego piątku czeka na stanowiska rządów wymienionych państw z propozycjami, w jaki sposób zamierzają one obniżać deficyt finansów publicznych i ile potrzebują na to czasu. Na tej podstawie Komisja Europejska sformułuje własne rekomendacje, indywidualne dla każdego kraju.
- Nie ma mowy o żadnych karach ani sankcjach - zastrzega wyraźnie komisarz UE ds. polityki monetarnej Joaquin Almunia.
- Gdyby Polska już teraz była w strefie euro, zostałaby potraktowana dużo surowiej - mówili unijni urzędnicy.
Choć niekoniecznie. Pod koniec ub. roku Komisja Europejska zażądała ukarania Niemiec i Francji, których deficyt od 3 lat przekracza dopuszczalny poziom 3 proc. PKB. Ministrowie finansów UE ograniczyli się jednak do przyjęcia ogólnej deklaracji wzywającej te kraje do podjęcia wysiłków na rzecz obniżenia deficytu do 2005 r.
.png)
Zaloguj przez Facebook
