Ponad 7 złotych za kilogram półtusz wieprzowych w klasie E to zdecydowany sygnał dla wszystkich, że jest za drogo by handlować. Odwrót od zwyżek musi zacząć jak najszybciej – mówią zgodnym chórem handlowcy i przetwórcy.
Już teraz transakcji w kraju jest co najmniej trzy razy mniej niż na początku maja. O handlu z zagranicą w ogóle nie ma mowy. Przetwórcy, którzy cieszyli się z szansy otwarcia wschodniej granicy, teraz po raz kolejny zastanawiają się co zrobić z wieprzowiną. Od co najmniej dwóch tygodni handel coraz bardziej ogranicza rosnąca cena, aż do dziś, kiedy z Ukrainą praktycznie nie handluje nikt.
Nieliczni szczęśliwcy, którzy jeszcze eksportują swój towar, mówią, że mogliby wysyłać nawet dwa – trzy razy więcej mięsa, ale nie mają gdzie. I handlują tylko wtedy, gdy pójdą na znaczne ustępstwa cenowe.
Większość przetwórców wykorzystuje zapasy. Z dużymi transakcjami wstrzymuje się, do czasu, gdy ceny zaczną spadać. Ale eksporterzy nie mogą sobie pozwolić na stratę klientów. A obawa, że wschodni partnerzy zaczną szukać tańszych producentów poza naszymi granicami, jest coraz bardziej realna.