aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Dlaczego drób jest coraz droższy?

10 sierpnia 2005

W lipcowym upale masowo padały kurczaki i nioski rodzicielki. Padło ich zapewne wyjątkowo dużo, bo ku zdumieniu fachowców ceny drobiu z każdym tygodniem idą w górę. Drób drożeje też dlatego, że wykupują go kraje, w których kurniki przetrzebiła ptasia grypa. Czy w najbliższym czasie cokolwiek może zatrzymać wzrost cen?

Od stycznia kurczaki w skupie zdrożały o blisko 20 proc. Cieszą się hodowcy i zakłady drobiarskie, mniej zadowoleni są konsumenci, bo w sklepach tylko w ostatnich tygodniach mięso drobiowe zdrożało o blisko 15 proc.

Tego nikt się nie spodziewał. Jeszcze na wiosnę hodowcy i przetwórcy drobiu rozpaczali. Hodowcy - że sprzedają kurczaki poniżej kosztów produkcji, czyli po 2,8 zł za kg żywca. Przetwórcy - że do całego interesu dokładają, sprzedając sklepom tuszki kurczaków po 4,3 zł za kg. Dziś najniższe ceny skupu nie spadają poniżej 3,05 zł za kg, a niektóre firmy płacą nawet po 3,5 zł. Zakłady dostają za tuszki od 5 do 5,50 za kg. Za kilogram kurczaka w sklepie trzeba zapłacić ok. 6,4 zł.

Co gorsza, z każdym tygodniem jest coraz drożej. - Tak naprawdę nie wiemy, co się stało. Zwykle w lecie jak jest gorąco, ceny spadają, bo producenci chcą się jak najszybciej pozbyć kurczaków - tłumaczy nam przedstawiciel dużej sieci handlowej. - Teraz ceny idą w górę, bo być może z powodu upałów padło więcej kurczaków niż zwykle, może też producenci więcej eksportują do krajów, gdzie upał zdziesiątkował fermy.

Dla kur było za ciepło

- Trzeba się liczyć z dalszym wzrostem cen co najmniej przez kilka tygodni - ostrzega Andrzej Danielak, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Drobiu. - To dlatego że kurczaków brakuje. W całej Unii i w Polsce jest przewaga podaży nad popytem.

Różnica między podażą a popytem, która wywołała ten wzrost cen, nie jest duża - ok. 2 proc. Skąd się wzięła? W ubiegłym roku w Holandii, Belgii i Niemczech wybuchła epidemia ptasiej grypy. Kurczaki szły pod nóż, gdyż wirus ptasiej grypy jest bardzo zaraźliwy - przenosi się głównie na ptactwo, ale może też być przyczyną śmierci wśród ludzi.

Teraz podaż jeszcze się zmniejszy. Przyczyną są upały, jakie w lipcu nawiedziły niektóre kraje Unii, w tym Polskę. W naszym kraju nie ma praktycznie kurników z klimatyzacją, upały przetrzebiły więc fermy drobiu.

- Kurczaki trzyma się u nas na ściółce ze słomy, a przy tak wysokich temperaturach ściółka mocno pracuje. Powstają w niej bakterie, które podnoszą temperaturę od spodu, ptaki tego nie wytrzymują - tłumaczy Danielak. Jego zdaniem wielu hodowców, by rozładować kurniki i obniżyć w ten sposób temperaturę, sprzedało część stad, choć kurczaki nie osiągnęły jeszcze dobrej wagi. Uzupełnić fermy nowymi kurczakami nie bardzo będzie skąd, bo wiele niosek rodzicielek też nie wytrzymało wysokich temperatur i padło.

Do Rosji każda ilość

Do tego kurczaków brakuje też w innych krajach Europy, np. Włoszech, Portugalii, Hiszpanii i Francji - tam upały też przetrzebiły stada. Polska już od kilku miesięcy stała się zapleczem hodowlanym Europy - nasze pisklęta wyjeżdżają do kurników na Zachód i na Wschód. Dostawcy piskląt mają podpisane zagraniczne umowy i nie będą ich zrywać, by uzupełnić polskie fermy. To oznacza, że hodowcom w Polsce zabraknie piskląt do obsadzenia kurników po sprzedaniu kurczaków, które teraz w nich tuczą.

W tym roku sprzedamy do Unii rekordową ilość mięsa drobiowego - ponad 140 tys. ton. To skutek zaradności naszych eksporterów, którzy, gdy w sierpniu zeszłego roku załamał się rynek rosyjski, rzucili się zawierać kontrakty w Unii. A w zeszłym tygodniu po roku oczekiwań Rosja wreszcie otworzyła swoje rynki dla naszego drobiu (aby nasze zakłady mogły znowu sprzedawać kurczaki do Rosji, musiały poddać się kontroli rosyjskich weterynarzy, a ci zwlekali niemal przez rok). W poniedziałek straż graniczna nie otrzymała jeszcze informacji z Moskwy, że granice są otwarte, ale stanie się to lada chwila. Wtedy sprzedaż drobiu na Wschód ruszy, powodując spadek podaży w kraju.

Rosja importuje ogromne ilości drobiu - blisko 2 mln ton rocznie, z czego na Unię przypada 240 tys ton. Teraz ten import może wzrosnąć na skutek wykrycia na Syberii kilku ognisk ptasiej grypy i likwidacji stad. Na razie Rosja zlikwidowała ok. 65 tys. sztuk kurcząt, ale to prawdopodobnie dopiero początek. Dlatego należy liczyć się ze zwiększonym zapotrzebowaniem na import mięsa z krajów nieobjętych chorobą.

Polska ma doskonałe warunki, by stać się głównym eksporterem unijnym do Rosji - stosunkowo niskie koszty produkcji i transportu. Leszek Kawski z Krajowej Rady Drobiarstwa grupującej największe zakłady w kraju spodziewa się, że nawet połowa dostaw do Rosji może pochodzić z Polski.

- Teraz jest dla nas fantastycznie, ceny idą w górę i jest zapotrzebowanie jak nigdy na polski drób. Ale mnie niepokoi zachowanie naszych władz, które udają, że problem ptasiej grypy nie dotyczy Polski. A przecież gdyby do nas dotarła, to cała produkcja drobiarska w kraju by padła. Już wołałbym, żeby tej ptasiej grypy nigdzie nie było - mówi Danielak.


POWIĄZANE

Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych i Biuro Przedstawiciela Handlu USA po...

Sieci handlowe i producenci żywności wycofują jaja z chowu klatkowego. Już co tr...

Komisja ds. Konkurencji Republiki Południowej Afryki oraz niezależny organ podle...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę