Pałuckich plantatorów buraka cukrowego poraziła pojawiająca się w ostatnich dniach informacja o planach likwidacji żnińskiej cukrowni. – To jeden z najlepszych zakładów cukrowniczych w województwie. Jak w ogóle można do tego dopuścić? – krzyczeli w słuchawkę Czytelnicy.
Nie udało nam się wczoraj dojść do źródła, czyli członków zarządu żnińskiej cukrowni. Innymi ścieżkami dowiedzieliśmy się jednak, że obecnie trwa swoista przepychanka pomiędzy działającymi na terenie województwa zakładami zajmującymi się produkcją cukru, skupionymi w holdingu Polski Cukier SA.
Obecnie mamy przerost mocy przerobowych w stosunku do przyznanych limitów produkcji cukru – wyjaśnia jedna z osób związanych z rynkiem cukru. – Konieczne jest więc zmniejszenie liczby zakładów i jednoczesna modernizacja pozostałych - najlepszych. Pozwoliłoby to obniżyć koszty produkcji i oprzeć się konkurencji działających w Polsce zachodnich koncernów cukrowniczych. Program restrukturyzacji przemysłu cukrowego już powstał. Nie jest jednak pomyślny dla Żnina. Produkcja w naszej cukrowni - według najoptymistyczniejszego - oficjalnego - wariantu ma zakończyć się w styczniu 2005 roku.
Jak wynika z opracowania Krajowej Spółki Cukrowej "Główne plany restrukturyzacji KSC" w tzw. grupie bydgoskiej mają być zamknięte dwie cukrownie. Los Janikowa jest już raczej przesądzony. Jako partnera niedoli wymieniało się najczęściej cukrownię w Tucznie. Od pewnego czasu jej miejsce zajął jednak Żnin. Dlaczego?
Z pewnością nie zaważyły tu względy czysto ekonomiczne. Żnińska cukrownia od wielu lat przynosi zyski, terminowo płaci podatki oraz zobowiązania wobec plantatorów. Nieoficjalnie mówi się jednak, że "podmiana" Tuczna na Żnin wynika z kuluarowych działań posłów SLD wywodzących się z Inowrocławia. My takiego poparcia nie mamy. Naszej szansy upatrujemy jednak gdzie indziej.
Ta inna szansa to m.in. możliwość upadku holdingu KSC. Na to wskazuje m. in. przeciągająca się procedura wyboru prezesa. Gdyby doszło do tego przed połączeniem się wszystkich cukrowni w jeden organizm (co jest jednak mało prawdopodobne) – wówczas program restrukturyzacji straciłby swą moc. Kolejny zaś mógłby się oprzeć na naprawdę ekonomicznych przesłankach.