Jesteśmy gotowi konkurować z producentami owoców z Unii Europejskiej – mówią sadownicy z okolic Koźminka w powiecie kaliskim. Powstała tam kolejna grupa producencka. Nie bez przyczyny. W Unii interwencją w sektorze warzyw i owoców objęte są tylko grupy.
W Polsce na dopłaty mogą liczyć tylko te grupy, które przejdą weryfikację w urzędzie wojewódzkim. Wpis u wojewody uprawnia do otrzymania dotacji na działalność statutową. Po pierwszym roku dotacja wynosi 5% od udokumentowanych obrotów. W każdym kolejnym o 1% mniej. W sektorze owoców i warzyw w UE nie ma bezpośrednich dopłat, ale w przypadku sytuacji kryzysowej na tym rynku, interwencja polega na tzw. wycofaniu towaru z ryku.
By nie zostać w tyle sadownicy już teraz inwestują w nowe odmiany jabłek i przechowalnie. Stanisław Trawnik na magazyn przerobił dawną owczarnię. Zainwestował też w budowę nowej chłodni. Liczymy na stabilizację cen, na otwarcie się rynków europejskich na nasze jabłka – mówią sadownicy.
Grupa producencka spod Kalisza może się pochwalić certyfikatem instytutu sadownictwa ze Skierniewic. Każdy z producentów dokumentuje zabiegi ochrony roślin. Po zbiorze owoce są badane.