Polscy sadownicy czekają na tę decyzję z niecierpliwością. Ale nie zanosi się na to, aby Unia Europejska podjęła ją szybko. Co więcej wszystko wskazuje na to, że reforma unijnego rynku owoców i warzyw wejdzie w życie nie wcześniej niż w 2008 roku.
Postulaty polskich sadowników są bardzo proste. Chodzi o poprawę konkurencyjności naszych producentów.
Polski rząd chce, aby reforma przyczyniła się do większego zainteresowania zakładaniem grup producenckich. Dlatego proponujemy, aby dwukrotnie zwiększyć maksymalny poziom dofinansowania grup oraz uprościć procedury ich uznawania. Co na to Bruksela?
Załatwienie sprawy grup producenckich raczej nie będzie problemem. Gorzej z rozszerzeniem listy owoców miękkich do których stosuje się unijne dopłaty. Na to raczej zgody nie będzie.
Płatności przysługiwałyby pod warunkiem, że sadownik jest członkiem grupy producenckiej oraz zawarł z zakładem przetwórczym umowę kontraktacyjną. Ale nawet gdyby takie rozwiązanie zostałoby zaakceptowane przez sadowników na pewno nie wejdzie ono szybko w życie.
Propozycja reformy unijnego rynku owoców i warzyw zostanie przesłana do stolic państw członkowskich przez Brukselę najwcześniej w grudniu. I dopiero wtedy rozpoczną się prace nad ostateczną wersją reformy.
Ta informacja na pewno nie zadowoli sadowników, którzy oczekują szybkich i zdecydowanych działań.