aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Schrzanili paprykę

29 października 2004

Sklepy i sieci handlowe na Węgrzech muszą wycofać ze sprzedaży wszystkie produkty zawierające paprykę w proszku. Wykryto w niej toksyny rodem z Ameryki Łacińskiej. Czy w kraju papryki wybuchnie narodowy kryzys kulinarny?

Nakaz taki wydał sieciom węgierski resort zdrowia. Jak poinformował minister Jeno Racz, w potrawach zawierających czerwoną paprykę w proszku (i słodką, i ostrą) wykryto aflatoxin - toksyczną substancję uszkadzającą m.in. wątrobę i system odpornościowy. W niektórych próbkach stężenie aflatoxinu nawet kilkanaście razy przekraczało dopuszczalną normę. Minister zaapelował, by klienci powstrzymali się od używania sproszkowanej papryki. W czwartek półki z przyprawami w węgierskich sklepach opustoszały.

Zakaz uderzył też w restauracje. Papryka to jeden z podstawowych składników gulaszu czy zupy rybnej halaszle - flagowych dań kuchni węgierskiej. Jest to najczęściej spożywany produkt roślinny w tym kraju. Niewielkie Węgry są jednym z największych producentów papryki na świecie. Około 5 tys. ton tej przyprawy eksportują - głównie do Niemiec, Austrii, Holandii i Słowacji. Także do Polski.

Jak mogło dojść do skażenia? Jak się okazuje, czysta papryka z Węgier jest bez zarzutu. Winne są nielegalne domieszki z Ameryki Łacińskiej. - Aflatoxin znajduje się jedynie w papryce pochodzącej z tropików, co oznacza, że krajowi producenci mieszali paprykę krajową i importowaną, wprowadzając w błąd nabywców - mówił min. Racz na konferencji prasowej. Ubiegłoroczne żniwa paprykowe były nad Dunajem słabe. Dlatego sprowadzano paprykę zagraniczną.

Jednocześnie władze uspokajają - aflatoxin mógłby poważnie zaszkodzić zdrowiu, gdyby zjadać pół kilo sproszkowanej papryki na tydzień. Tyle Węgrzy zjadają średnio przez cały rok. - Nawet najbardziej ortodoksyjny Węgier nie byłby w stanie zjeść tyle w tydzień - żartuje przedstawiciel jednej z firm sprzedających paprykę w proszku na polskim rynku. Ale tak naprawdę importerom nie jest dziś do śmiechu. Papryka w proszku to składnik wielu różnych przypraw, dodawana jest do licznych potraw i snacków (np. chipsów). - Papryka to zaraz po pieprzu najczęściej kupowana u nas przyprawa - mówi Sylwia Kalska, rzecznik firmy Kamis, która ma około 40 proc. udziału w polskim rynku przypraw tradycyjnych.

Czy paprykowy kryzys może dotknąć Polskę? - Jeśli klienci wpadną w panikę, to rzeczywiście na pewien czas może spaść sprzedaż - mówi "Gazecie" Piotr Demczak z firmy Kotanyi (założonej jeszcze w XIX w. na Węgrzech, obecnie austriackiej), która importuje do nas węgierską paprykę i ma 10 proc. udziału w rynku. Podkreśla on jednak: - Wszystkie partie naszej papryki są mielone i paczkowane w Austrii, przechodzą tam bardzo gruntowne kontrole laboratoryjne. Każda partia spełnia normy UE. Przyprawa jest w 100 proc. bezpieczna.


POWIĄZANE

Wkrótce rozpocznie się sezon działkowy, a wraz z nim czas przygotowania do letni...

Hodowca bydła mlecznego musi zapewnić dla swojego stada odpowiednią bazę pokarmo...

Miedź i krzem to pierwiastki, które mają duże znaczenie w stymulowaniu odpornośc...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę