W ubiegłym roku rzepak rozczarował nas niskimi zbiorami, choć wysokie ceny czarnych nasion szybko poprawiły nastrój plantatorów. Trudno jest jednak odpowiedzieć na pytanie: jak wyobrazić sobie "rozkręcenie” produkcji biopaliw, skoro bywa, jak w ubiegłym roku, że i na przerób dla konsumpcji rzepaku nie starcza?
W bieżącym roku rzepak sypnął rekordowo, ale entuzjazm plantatorów ostudziły szybko niezbyt wysokie ceny skupu nasion. Choć przemysł jest w stanie przerobić tegoroczny zbiór, to już nieco grymasi na „klęskę urodzaju”. A jeśli, w wyniku zwiększenia zasiewów, zebralibyśmy jeszcze więcej nasion? Czy rzepak to błogosławieństwo dla naszej gospodarki, czy przeciwnie – kłopot? Czy mamy szansę stać się rzepakowym mocarstwem?
W tym roku padł rekord zbiorów: 1,5 mln ton rzepaku, najstarsi plantatorzy nie pamiętają też podobnie wysokich plonów: 2,77 t/ha (średni wynik wg GUS), o blisko 50 proc. więcej niż w ubiegłym roku, a wielu producentów zebrało nawet 5-6 ton nasion z hektara. Również powierzchnia plantacji była większa od ubiegłorocznej o 26 proc. i wyniosła 538,2 tys. ha. Dlaczego, mimo klęskowych wręcz ubiegłorocznych zbiorów (793 tys. ton), plantatorzy zdecydowali się zwiększyć zasiewy?