aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Czas na mięso dla wrażliwego konsumenta

9 listopada 2006

Wiele krów, świń i kurczaków czeka bardziej wygodne życie, choć ich koniec będzie jednak taki sam - trafią na nasze talerze. Firma Whole Foods Market ma zamiar uruchomić linię produktów mięsnych oznaczonych etykietką "zwierzęta traktowane z szacunkiem", sugerującą, że zwierzęta były hodowane w humanitarnych warunkach nim trafiły do rzeźni

Decyzja tej sieci sklepów spożywczych wpisuje się w rosnący trend wśród sprzedawców, którzy umieszczają na opakowaniach mięsa i jaj podobne oświadczenia na temat dobrostanu zwierząt - "hodowane na wolności", "certyfikat humanitarnej hodowli", "hodowla bez klatek" czy "wypasane na otwartym terenie".

Liczba takich etykietek wprawdzie wzrasta, ale nie jest jasne czy przekonują one kogoś więcej niż niewielką grupę miłośników zwierząt, tym bardziej, że mięso i jaja z humanitarnych hodowli są dwa razy droższe od zwykłych produktów.

Mike Jones, farmer z Louisburga w stanie Północna Karolina, zajmujący się humanitarną hodowlą świń na potrzeby sklepów Whole Foods jest przekonany, że nowe etykietki skuszą ekologów i osoby preferujące zdrową żywność.

- Ekolodzy to kupią, bo uwielbiają taki rodzaj rolnictwa - mówi pan Jones. - Ci od zdrowej żywności kupią to, bo kochają ten smak.

Większa dbałość o dobrostan zwierząt wynika częściowo z aktywności organizacji chroniących ich prawa. Amerykańskie stowarzyszenie Humane Society od dwóch lat walczy z hodowlą kur w klatkach. Podobnie jak w przypadku żywności ekologicznej i naturalnej, etykietki podkreślające szacunek dla zwierząt hodowlanych są dla sprzedawców sposobem na wyróżnienie się wśród konkurencji.

- Zawsze należy szukać czegoś, co będzie inne - mówi Ted Taft, dyrektor zarządzający w Meridian Consulting Group. - Można wprawdzie uznać, że kurczak to kurczak i tyle, ale widząc kurczaka hodowanego na otwartym terenie, konsument powie "to mi się podoba".

- Kupujący powiedzą jeszcze "lepiej się dzięki temu poczuję" - dodaje Taft. - To taki dodatkowy punkt zapewniający przewagę.

Moda na produkty z "humanitarnej hodowli" w sklepach i restauracjach
Restauratorzy również podchwycili etykietowy trend. Kilka wysokiej klasy restauracji podaje już mięso z "certyfikatem humanitarnej hodowli". Sieć restauracji Chipotle Mexican Grill zorganizowała kampanię reklamową w internecie i na billboardach, aby obwieścić, że podaje się w niej wieprzowinę z humanitarnej hodowli.

Założyciel i prezes sieci Steve Ells uzasadnia decyzję o przyrządzaniu burritos z wolnej od antybiotyków i hormonów wieprzowiny z humanitarnych hodowli częściowo wstrętem do hodowli przemysłowych, częściowo przeświadczeniem, że takie mięso smakuje lepiej. Gdy sześć lat temu włączono do menu naturalną wieprzowinę, sprzedaż wieprzowych burrito podwoiła się, mimo wyższej o jednego dolara ceny.

-To jest super, bo jednocześnie możemy oferować smaczniejsze potrawy i robić coś dobrego dla systemu żywienia, dla zrównoważonego rozwoju - mówi Ells.

Rynek jaj pochodzących z hodowli bezklatkowych szybko rośnie, chociaż jaja takie kosztują nawet 60 procent więcej niż tradycyjne. Ani rząd federalny, ani grupa producentów United Egg Producers nie prowadzą statystyk dotyczących udziału tego rodzaju jaj w rynku.

Trudno jest ustalić ile opakowań produktów mięsnych opatrzonych zostało etykietkami na temat dobrego traktowania zwierząt. Uznaje się jednak, że nadal stanowią one rynkową niszę, która prawdopodobnie powiększy się, gdy Whole Foods wprowadzi do swojego asortymentu w 186 sklepach linię produktów humanitarnych.

W pewnym sklepie spożywczym mięso z "certyfikatem humanitarnej hodowli" zawsze idzie jak woda. D'Agostino, niewielka sieć sklepów w Nowym Jorku odnotowała 25-procentowy wzrost sprzedaży po wprowadzeniu takiego logo, pomimo tego, że ceny podskoczyły o 30-40 procent.

Inni sprzedawcy również twierdzą, że etykietki o dobrym traktowaniu zwierząt pomogły im na różne sposoby. - Prawdopodobnie udało nam się zwiększyć sprzedaż, ale nie da się tego ustalić - mówi Steve Gold, wiceprezes ds. marketingu w zajmującej się produkcją drobiu firmie Murray's Chicken, która stosuje etykietę "certyfikat humanitarnej hodowli". -To pomaga wizerunkowi naszej firmy.

Whole Foods, która zrezygnowała ostatnio ze sprzedaży żywych homarów ze względu na wątpliwości dotyczące ich dobrostanu, od trzech lat pracuje nad stworzeniem norm humanitarnej hodowli zwierząt i planuje prezentację specjalnego logo za kilka miesięcy, gdy ustalone zostaną wytyczne dla badań kontrolnych mających na celu sprawdzanie, czy rolnicy działają zgodnie z tymi normami. Inicjatywa wyszła od prezesa Whole Foods, Johna P. Mackey'a, weganina coraz częściej poruszającego kwestię praw zwierząt.

- Chcemy, żeby ludzie wierzyli, że to wszystko prawda - mówi Margaret Wittenberg, wiceprezes ds. komunikacji i norm jakości. - Żeby wiedzieli, że to nie tylko marketing.

Krytycy twierdzą jednak, że nowe etykiety wprowadzą tylko zamieszanie wśród konsumentów, którzy już teraz z trudem poruszają się wśród asortymentu żywności ekologicznej, bez dodatku antybiotyków, pochodzącej od zwierząt wypasanych i naturalnej.

- Bardzo mi zależy na dobrostanie zwierząt i programach humanitarnych hodowli. Chcę, aby to wszystko miało sens, a nie tylko było sugestią, że taka żywność jest lepsza od ekologicznej, mówi George Siemon, prezes Organic Valley, działającej w stanie Wisconsin spółdzielni sprzedającej nabiał. Zwraca on uwagę, że opracowane przez rząd federalny normy dla żywności ekologicznej zawierają zakaz trzymania kur niosek w klatkach czy wymóg zapewnienia możliwości przebywania na świeżym powietrzu dla żywego inwentarza.

Aby przypomnieć konsumentom o zaletach żywności ekologicznej, kampania reklamowa oferowanej przez spółdzielnię marki produktów mięsnych Organic Praire nawiązuje do zalewu nowych etykietek na rynku. - Zapomnij o modnych powiedzonkach marketingowców - nawołuje reklama przedstawiająca opakowanie szynki opatrzone sześcioma różnymi etykietami. - Nazwa Organic Praire mówi sama za siebie.

W gąszczu certyfikatów
Pojawiają się jednocześnie pytania o zasadność programów wydających certyfikaty dbałości o zwierzęta, ponieważ niektóre z nich zezwalają np. na obcinanie świniom ogonów czy na hodowlę zwierząt wyłącznie w pomieszczeniach.

Stowarzyszenie United Egg Producers zastosowało na przykład logo "certyfikat dbałości o zwierzęta", uznany przez niektórych prokuratorów stanowych za mylący, ponieważ sugeruje on, że kury hodowane były w humanitarnych warunkach. Grupa odpierała zarzuty, zmieniając jednocześnie etykietę na "certyfikat United Egg Producers".

Musimy zrozumieć mechanizm oddziaływania takich pieczęci - tłumaczy Bill Niman, założyciel i prezes Niman Ranch, firmy produkującej mięso zgodnie z, jak sam twierdzi, rygorystycznymi protokołami dotyczącymi traktowania zwierząt. Gdyby konsumenci wiedzieli w jakich warunkach hodowane są zwierzęta, których mięso zostało opatrzone stosowną pieczęcią, okazałoby się, że rzeczywistość odbiega od ich wyobrażeń. Żywią się oni taką sielankową wizją, która często nie ma wiele wspólnego z faktyczną sytuacją.

Rząd federalny z zasady nie reguluje sposobu traktowania zwierząt hodowlanych, nie sprawdza także zasadności etykiet na produktach. Rząd wymaga, aby treść etykietek była zgodna z prawdą, opracował też definicje takich określeń jak "hodowane na wolności", "naturalne" i "ekologiczne".

Organizacje obrońców praw zwierząt same chcą weryfikować etykiety, aby podnieść ich wiarygodność. Na przykład American Humane Association nadzoruje program "hodowli na wolności", a Humane Farm Animal Care zarządza etykietami "certyfikat humanitarnej hodowli". Animal Welfare Institute planuje zaprezentować własną etykietę w przyszłym miesiącu.

Podobnie jak w przypadku Whole Foods, ich normy dobrostanu zwierząt są bardziej rygorystyczne niż normy przemysłowe. Kury nioski na przykład nie mogą stale przebywać w drucianych klatkach, co jest normą przemysłową. Z kolei krowy mleczne, które rutynowo wypasa się na powietrzu, muszą być aktywne fizycznie przynajmniej przez cztery godziny dziennie. Nie można także obcinać im ogonów, co jest akceptowaną praktyką w przemyśle.

Whole Foods nie ma jeszcze gotowych norm dla krów mlecznych.

Programy certyfikacji hodowli humanitarnych różnią się jednak od siebie i prowadzący je działacze spierają się, który jest najlepszy.

Animal Welfare Institute i programy "hodowli na wolności" dopuszczają na przykład kolczykowanie nosów świń, co utrudnia im rycie w ziemi. Inne programy zabraniają kolczykowania.

Humanitarna hodowla? - To proste
Mike Jones, farmer z Północnej Karoliny mówi, że wypełnianie norm nie stanowi dla niego problemu. Na 29 hektarach porośniętej krzakami ziemi stworzył własną wersję raju dla tuczników.

Teren jest w większości podzielony na ogrodzone drutem zagrody przed domem Jones'a. Nad ranem pięć potężnych macior ucinało sobie tam drzemkę na grubej warstwie siana, a banda świń ganiała po lesie lub zaglądała do pojemników z kukurydzą i soją.

Podczas, gdy większość świń w Stanach Zjednoczonych hodowana jest w budynkach nazywanych szyderczo "farmami-fabrykami", Jones, lat 42, celowo stworzył gospodarstwo z jak najmniejszą ilością technologii. Nawet reprodukcja świń, zazwyczaj oparta na sztucznym zapłodnieniu, pozostawiona została kaprysom natury.

Jak to w romansach bywa, nie zawsze wszystko idzie gładko. Na przykład, ważąca 250 kilogramów różowa maciora zaczęła chrząkać i kwiczeć, aby zniechęcić zalecającego się do niej większego czarnego knura.

- On próbuje być romantyczny, a ona daje mu do zrozumienia, że nie jest zainteresowana - wyjaśnia Jones. Gdy knur odgryzł kawałek krzewu i pogonił za maciorą, Jones stwierdził: - Zobaczcie, przyniósł jej bukiet kwiatów. Nigdy czegoś takiego nie widziałem.

W sklepie Whole Foods w Durham w stanie Północna Karolina kilkoro klientów powiedziało, że zastanowiliby się nad zakupem mięsa z etykietką "zwierzęta traktowane z szacunkiem", inni natomiast nie byli przekonani.

- Szczerze mówiąc, nie wiem -mówi 44-letni Christopher Martin. - Nie zastanawiałem się nigdy nad tym.

- Zauważyłem etykietę "hodowla bez klatek" - dodał. - Nigdy nie rozumiałem, co to znaczy. Nie dotarło to do mnie.

62-letnia Martha Warburton stwierdziła, że nie widzi problemu w jedzeniu mięsa, ale nie chciałaby, aby zwierzęta były źle traktowane. Gdy zobaczyła na mięsie etykietkę "humanitarnej hodowli", odparła: - Właściwie to nie mam ochoty na mięso.


POWIĄZANE

W Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi opracowany został projekt rozporządzenia...

Dobrostan zwierząt to wspólna sprawa. Wszyscy mamy wpływ na to, jak żyją zwierzę...

W 2023 r. pogłowie bydła i produkcja wołowiny na Ukrainie utrzymywały się w tren...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę