aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Łąki pod wodą

5 stycznia 2016
Podlascy rolnicy liczą już straty, jakie ponieśli wskutek braku możliwości zebrania w tym roku siana ze swoich łąk, na których od wiosny stoi woda. Przyczyn tej niekorzystnej sytuacji jest co najmniej kilka - główne to duże opady deszczu i śniegu w tym roku, działalność bobrów oraz katastrofalny stan urządzeń melioracyjnych.

Po wojnie gospodarzom, którzy mieli duże areały ziemi w okolicach Grądów i Woniecka niedaleko Łomży, komunistyczne władze zabrały te ziemie, tworząc na nich później ogromny PGR. W latach 60. przeprowadzono tam gruntowne prace melioracyjne. Po roku 1990 ziemie wróciły do prawowitych właścicieli, ci jednak nie mieli możliwości, aby należycie konserwować rowy i inne urządzenia melioracyjne. Powołali więc do istnienia gminną spółkę, która miała za zadanie tym się zajmować. Ta jednak zbankrutowała i urządzenia melioracyjne z każdym rokiem popadały w coraz większą ruinę. Już rok temu rolnicy z tych ziem skarżyli się, że z powodu zalegania wody ledwo udało się im zebrać siano z łąk. W tym roku jest jeszcze gorzej, bo od wiosny na łąki nie da się po prostu wjechać. Rolnicy, z pomocą podlaskich parlamentarzystów, zabiegają o pozyskanie rządowych środków na odnawianie melioracji, co w tym przypadku wymaga zainwestowania grubych milionów, gdyż chodzi o około 10 tysięcy hektarów łąk będących pod wodą.
W jeszcze gorszej sytuacji znaleźli się rolnicy, których łąki położone są w dolinie rzeki Biebrzy, ponieważ tereny te to otulina Biebrzańskiego Parku Narodowego, więc o pozwolenie na jakiekolwiek inwestycje melioracyjne trzeba tu bardzo długo zabiegać. W dolinie Biebrzy w tym roku nie ma już nawet mowy o jakiejkolwiek szansie na sianokosy. Woda stoi na łąkach od wiosny, a po ostatnich jesiennych opadach jej poziom jeszcze wzrósł. Wprawdzie rolnicy mogą starać się o odszkodowania, jednak nawet jeżeli je otrzymają, to na pewno nie zrekompensują one bardzo dużych strat w użytkach zielonych. Wszyscy rolnicy nadrzecznych gmin mogą poważnie odczuć problem zalanych łąk, ponieważ większość z nich to hodowcy bydła mlecznego. W poprzednich latach zbierali z łąk setki ton siana, którym zimą dokarmiali zwierzęta, teraz tej paszy nie mają.
Na jeszcze inną przyczynę, która doprowadza do zalania łąk, narzekają rolnicy z Suwalszczyzny. W północno-wschodniej Polsce żyje wiele bobrów i to właśnie one są tą przyczyną gospodarskich strat. Kontrast między gospodarującym ziemią człowiekiem a potrzebami dzikiego zwierzęcia widać jaskrawo na terenie gminy Bakałarzewo. Tutejsi rolnicy mówią, że tamy, które w tym roku postawiły na rzekach bobry, doprowadziły do sytuacji, w której na niektórych łąkach stoi woda głęboka na pół metra. - W tym roku nie mieliśmy nawet czego tutaj kosić - skarży się Eugeniusz Pietrewicz, rolnik ze wsi Zdręby. Gospodarze, aby móc rozebrać bobrzą zaporę, muszą za każdym razem starać się o zgodę na to w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku. Również w tej instytucji mogą ubiegać się o odszkodowanie za szkody wyrządzone przez bobry, ale przyjdzie im na nie długo poczekać, bo w kolejce stoi już ponad 500 rolników, a pieniędzy na odszkodowania na razie brak.


POWIĄZANE

Nieustannie pojawiają się nowe informacje o przypadkach, w których oszuści wykor...

Już za moment rozpocznie się długo wyczekiwany gorący sezon wakacyjny. Z pomocą ...

Wiele osób posiadających rezydencję podatkową Abu Zabi, Dubaju czy innego emirat...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę