Szwecja chce zmniejszyć ilość połowów dorszy na Bałtyku. Zdaniem tamtejszych władz, zasoby tego gatunku niebezpiecznie spadają. Z taką informacją nie zgadzają się polscy rybacy. Ich zdaniem problem tkwi w złych wyliczeniach, a nie nadmiernych połowach.
W tym roku, polscy rybacy mogą wyłowić około 16 tysięcy ton dorszy z Bałtyku. Takie warunki postawiła nam Unia Europejska. Limity połowowe dla Polski stanowią 20% wszystkich przyznanych na Bałtyku. Zdaniem naukowców tak wysokie zezwolenia na połów dorszy są zagrożeniem.
Szacuje się, że w ciągu 5 lat, liczebność tych ryb spadnie na tyle, że nie będzie szans na jego odbudowę. Dlatego Szwecja postuluje zmniejszenie lub całkowite powstrzymanie połowów dorszy. Dotyczy to przede wszystkim wschodniej części Bałtyku. Z takimi wyliczeniami nie zgadzają się polscy rybacy. Ich zdaniem ilość dorszy jest wystarczająca.
Coraz głośniej mówi się o potrzebie lepszej kontroli połowów. Bo według wyliczeń przedstawionych przez stronę szwedzką wynika, że blisko połowa dorszy łowiona jest nielegalnie. Dlatego proponuje się wprowadzenie, tak zwanych dni połowów, czyli czasu, kiedy to rybacy będą mogli wypływać w morze.