aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

POPiS: wykup działek za kilkaset złotych

28 września 2006

Milion działkowców będzie mogło wykupić swoje ogrody na własność już za kilkaset złotych - zapowiada PiS. Projekt ma być zgłoszony po wyborach samorządowych i, jak zapewnia jego współautor poseł Tomasz Markowski z PiS, przyjęty jeszcze w tym roku.

- Dla emerytów i rencistów własna działka jest namiastką urlopu. Miejscem, gdzie można pooddychać świeżym powietrzem. Tak jak dbamy, żeby ludzie mieli własne mieszkanie, tak zadbamy, aby mieli również własny kawałek ziemi. Emeryci i renciści, wykupując działkę na własność, będą mieli pewność, że nikt im ich nie zabierze - zaklina się Markowski.

Pomysł popiera PO. - Działkowcy to pierwsza sprawa od dłuższego czasu, która może nas połączyć - twierdzi Zbigniew Chlebowski poseł PO odpowiedzialny w partii za sprawy gospodarcze.

Działka za 500 zł
Według Markowskiego większość z miliona działkowców to osoby biedne, dlatego przy wykupie będą obowiązywać hojne bonifikaty - 5 proc. za rok użytkowania działki. Emeryci i renciści (oraz wdowy i wdowcy po nich) mogliby wykupić teren nawet z 95-proc. bonifikatą.

Według wyliczeń PiS cena działki o powierzchni 300 metrów kwadratowych (po bonifikacie) wynosiłaby od 500 zł w małych miastach do kilku tysięcy w Warszawie. Opłatę będzie można rozłożyć na raty do dziesięciu lat. Wykupiona działka mogłaby być np. zabezpieczeniem kredytu bankowego. Ich właściciele mogliby też wspólnie wystąpić do gminy, aby przekształcić ziemię rolną w budowlaną. Wtedy na działkach być może powstaną domy.

Przy okazji uwłaszczenia PiS chce zlikwidować Polski Związek Działkowców (zatrudnia on 150 osób na etatach). - To enklawa lewicy - oburza się Markowski. Jego zdaniem PZD drenuje kieszenie działkowców. - Co roku płacą ponad 7 mln składek. I co z tego mają? Nic. Muszą prenumerować pismo "Działkowiec" [robi to każdy z ponad 5 tys. ogrodów]. A według naszego projektu zamiast płacić 1,2 tys. zł za hektar rocznie do kieszeni PZD, będą płacić tylko 100 zł podatku rolnego, i to gminom - wyjaśnia.

- Nie rozumiemy, jak zwykli działkowcy dali się omamić związkowi - twierdzi Chlebowski.

- Gminy nie mówią nie - to już Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich.

Według niego ustawa będzie miała sens tylko w jednym przypadku - jeśli rady gmin będą mogły zdecydować, które ogrody mogą się uwłaszczyć, a które nie. - Wtedy jesteśmy w stanie zaakceptować nawet 95-proc. bonifikatę - twierdzi Porawski.

Działacze mówią nie
Temat uwłaszczenia działkowców powraca od kilkunastu lat jak bumerang. Projekt likwidacji pracowniczych ogrodów działkowych jeszcze w 1990 r. zgłaszali posłowie Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego. Gorącym zwolennikiem takiego rozwiązania w kampanii wyborczej był premier Jarosław Kaczyński oraz specjalista PiS od spraw gospodarczych poseł Artur Zawisza.

Wszelkim zmianom sprzeciwiał się Polski Związek Działkowców, przez przeciwników traktowany jako relikt PRL.

PZD już rozpoczął kampanię wśród swych członków przeciw projektowi PiS. Związek zbiera podpisy pod apelem o zachowanie obecnego stanu rzeczy. - Mamy już 400 tys. podpisów - twierdzi Eugeniusz Kondracki, prezes PZD, który związkiem kieruje od 1981 r.

Jego zdaniem PiS nie stworzył ustawy, aby pomóc działkowcom, ale po to, by zdobyć ich głosy i zlikwidować PZD.

Według Związku większość działkowców (jak wyliczył PZD, 685 tys.) z ustawy i tak nie skorzysta. Nie będą mogli np. wykupić działek, co do których są wątpliwości, kto jest ich właścicielem, albo takich, gdzie nie ma planów zagospodarowania przestrzennego.

- Prawdopodobnie z możliwości uwłaszczenia nie skorzystają też działkowcy w Warszawie. Prezydent Kaczyński, będąc jeszcze prezydentem stolicy, na podstawie dekretu Bieruta [który po II wojnie światowej znacjonalizował nieruchomości w stolicy na rzecz miasta] wytoczył nam 171 procesów, starając się o zwrot 12 tys. działek - przypomina Kondracki.

Zgodnie z projektem wykup będzie odbywał się na wniosek działkowca. Gminy nie będą chciały sprzedawać atrakcyjnych działek w centrach miast. Takie ogrody będą likwidować (zgodnie z projektem mają takie prawo), a działkowcom przydzielać grunty poza miastem.

Oburzenie PZD budzi projektowana w ustawie nacjonalizacja majątku związku. Jego wartość księgowa to 352 mln zł. Składają się na to, jak twierdzi Kondracki, płoty, drogi i wszelka infrastruktura techniczna, która jest na działkach.

Sami działkowcy są podzieleni. Część już szykuje się do wykupu. - Kupię nawet dwie działki, bo może da się na tym pobudować - twierdzi pan Piotr z Płocka.

Inni boją się, że gminy - tak jak straszy związek - część ogrodów zlikwidują. - A przecież działka to wszystko, co mam - mówi pan Henryk z Lubuskiego.


POWIĄZANE

Projektowanie ogrodów to piękna pasja, a jednocześnie cenna umiejętność. Pozwala...

Jak na razie, jedynym dokumentem pod którym podpisała się strona rządowa są usta...

Parlament UE przyjął nowe przepisy, które sprawią, że opakowania staną się bardz...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę