aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Potęga polskiego smaku

2 października 2006

Kiedy zakłady mleczarskie zapowiadały, że po wstąpieniu do UE nasze sery znajdą się we francuskich sklepach, mało kto traktował to poważnie. Dziś polskie sery kupić można w całej niemal Europie. Powodzeniem cieszą się też nasze słodycze, warzywa i owoce, soki i wędliny

Okazało się, że produkowane w Polsce sery twarde typu holenderskiego, takie jak gouda i edamski, nawet na najbardziej wymagających rynkach skutecznie konkurują z produktami z Holandii i innych krajów o znacznie dłuższej tradycji serowarskiej.

Przebojem eksportowym spółdzielni w Ostrowi Mazowieckiej jest ser Edam, który cieszy się wielkim uznaniem m.in. we Włoszech i Niemczech. Połowa obrotów przedsiębiorstwa, które przed paru laty sprzedawało za granicę, i to prawie wyłącznie na Wschód, niespełna 10 proc. produkcji, przypada dziś na eksport. Są to głównie najwyżej przetworzone i najdroższe sery twarde. Ale również popularny w kraju serek twarogowy Ostrowia znalazł ostatnio odbiorców za granicą, na razie na Słowacji. Serki topione są z kolei chętnie kupowane w krajach bałtyckich.

Przebojowi mleczarze
- Mogliśmy szybko zwiększyć produkcję serów tylko dzięki handlowi z UE, w kraju mamy dużą konkurencję - wyjaśnia kierowniczka działu marketingu i eksportu Agnieszka Kulesza. Wiceprezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich Waldemar Broś podkreśla, że otwarcie rynku europejskiego było dla krajowego mleczarstwa, i dla zakładów przetwórczych, i dla rolników, jedyną szansą nie tylko na rozwój, ale nawet na zachowanie istniejącego potencjału. Szansę tę branża zdobyła wielkim wysiłkiem - na dostosowanie się do wymagań unijnych przedsiębiorstwa wydały 2,5 mld, a rolnicy 1,5 mld zł. Dzięki temu jednak w 2005 r. eksport artykułów mleczarskich (w trzech czwartych do krajów UE) wzrósł o 67 proc. W tym roku wzrost wyniesie około 20 proc.

- Dawniej sprzedawaliśmy za granicę w różnych formach mniej niż 10 proc. wytwarzanego w kraju mleka. Dziś eksportujemy prawie 40 proc. Nastąpił niesamowity skok ilościowy, ale także jakościowy - podkreśla prezes Broś. Dawniej 70 proc. eksportu polskiego mleczarstwa stanowiło paszowe i przemysłowe mleko w proszku. Obecnie jego udział spadł do 30 proc., natomiast wzrosła, również do 30 proc., sprzedaż serów. Gorzej natomiast, z nieznanych do końca powodów (prawdopodobnie w wyniku kolejnej zmiany mody w kwestiach diety), idzie ostatnio sprzedaż masła.

Nieprzerobione na masło nadwyżki mleka sprzedawane są coraz częściej w stanie świeżym lub przetworzone na śmietanę w nadgranicznych regionach Niemiec (w ubiegłym roku 300 mln litrów).

Z szynką na Zachód
Mleczarstwo to branża, w której efekt akcesyjny w postaci wzrostu eksportu na rynki europejskie okazał się najbardziej spektakularny. Coraz więcej zagranicznych klientów sięga jednak też po polskie słodycze, warzywa, owoce, soki i wędliny. W sklepach w Hiszpanii i południowych Włoszech można już od ponad roku kupić szynkę dostarczaną przez Polski Koncern Mięsny Duda. To pierwszy przyczółek, jaki firma zdobyła w krajach starej Unii.

Od chwili przystąpienia Polski do UE nasze tradycyjne specjały trafiają coraz częściej do odległych regionów Europy, gdzie wcześniej ich nie znano. Trudniej za to polskie wędliny, a zwłaszcza mięso, sprzedać na bliższych nam geograficznie i największych rynkach, francuskim i niemieckim. - W północnej i zachodniej Europienapotykamy mur rodzimych producentów oraz potężne firmy duńskie. Zakładam jednak, że po wejściu do strefy euro będziemy tam sprzedawać nie tylko przetwory, ale także nasz podstawowy produkt, czyli półtusze wieprzowe - przewiduje wiceprezes Dudy Roman Miller.

Eksport PKM Duda wzrósł w ciągu ostatnich lat z 15 do ok. 20 proc. produkcji, czyli do ok. 200 mln zł rocznie. - Na razie jego przyrost przypada głównie na rynki nowej Unii, kraje nadbałtyckie, Czechy i Słowację - przyznaje Miller.

W pierwszych tygodniach po wstąpieniu do UE, gdy zagraniczni klienci rzucili się na żywiec wieprzowy i wołowy, zwłaszcza w przygranicznych regionach kraju, wydawało się, że wkrótce polskie mięso zaleje zachodnią Europę. Dla fachowców było jednak jasne, że to chwilowy boom, a nasi producenci, by sprzedawać na rynku starej Unii, będą musieli toczyć wieloletnią walkę z potężną konkurencją.

Potrzebna promocja
Przeorientowanie się z eksportu na Wschód na niesłychanie wymagające rynki zachodnie było i jest związane z ogromnym wysiłkiem inwestycyjnym. Wystarczy wspomnieć, że na trzy lata przed wstąpieniem do UE tylko 25 zakładów spełniało normy unijne. Obecnie jest ich 600. Łącznie w przemyśle mięsnym zainwestowano w ostatnim czasie - z udziałem m.in. środków unijnych, z funduszu SAPARD i funduszy strukturalnych - 4,5 mld zł.

W efekcie wzrasta sprzedaż mięsa. W 2004 r. wyeksportowano 215 tys. ton wieprzowiny i 124 tys. ton wołowiny, w ubiegłym roku już 242 tys. ton i 167 tys. ton. To spory sukces, biorąc pod uwagę, że polskie produkty nie są tak tanie, jak się początkowo zapowiadało. Wzrosły bowiem krajowe ceny żywca (wołowy podrożał o 60 proc., wieprzowy o 30 proc. i kosztuje mniej więcej tyle, co na Zachodzie) oraz, w związku z kredytami zaciągniętymi na inwestycje, finansowe obciążenia zakładów.

- Dlatego samo hasło "Polski smak" nie wystarczy - wyjaśnia prezes Izby Gospodarczej Polskie Mięso Witold Choiński. - Potrzebna jest promocja, organizacja sprzedaży, badania rynku. Na to przedsiębiorstwa nie mają pieniędzy. W rezultacie polskie produkty na rynkach UE są najczęściej anonimowe.

Apetyt na kwaśne jabłka
Jednym z naszych atutów eksportowych są kwaśne jabłka, a ściśle biorąc, produkowany z nich zagęszczony sok o wysokiej kwasowości. Jego producenci nie mają na świecie konkurencji i sprzedają 90 proc. produkcji za granicę. Do niedawna jednak, choć jesteśmy europejską potęgą w produkcji owoców, nie sprzedawaliśmy prawie soków pitnych, nektarów i napojów owocowych. Zaczęło się to zmieniać już z chwilą zniesienia ceł w ramach CEFTA przed pięciu laty. Po przystąpieniu do UE nastąpiło kolejne zwiększenie eksportu.

- Najpierw sprzedawaliśmy pod markami znanych sieci handlowych na Słowacji i w Czechach. Po wstąpieniu do Unii w ten sam sposób weszliśmy na rynek niemiecki. Dostarczamy głównie soki i nektary jabłkowe, z czarnej porzeczki i innych owoców miękkich oraz pomarańczy. Eksport stanowi już 35 proc. naszych przychodów - wyjaśnia dyrektor handlowy Sokpolu Sebastian Knapik.

Według danych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej eksport soków pitnych wynosił w 2003 r. 50 mln litrów, a w 2005 r. już 110 mln.

Polską specjalnością może stać się sok z marchwi. Na marchew stawia np. Maspex, producent soku Kubuś i właściciel marki Tymbark, jeden z potentatów w tej branży nie tylko w kraju, ale i na rynkach naszych południowych sąsiadów.

- Niedawna akcja reklamowa soku z marchewki w Bułgarii i Rumunii, finansowana m.in. ze środków unijnych, może zapoczątkować karierę tego produktu na Bałkanach - ocenia dr Bożena Nosecka z IERiGŻ.


POWIĄZANE

Już za moment rozpocznie się długo wyczekiwany gorący sezon wakacyjny. Z pomocą ...

Nieustannie pojawiają się nowe informacje o przypadkach, w których oszuści wykor...

Wiele osób posiadających rezydencję podatkową Abu Zabi, Dubaju czy innego emirat...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę