Uprawa tytoniu dla większości mieszkańców gminy Potok Górny to warunek egzystencji ich całych rodzin. I pomimo dużej pracochłonności i wciąż wzrastających kosztów produkcji tytoniu, większość z nich nie widzi możliwości i warunków do produkcji innej rośliny.
Aby przekonać się, jakie znaczenie ma uprawa tytoniu dla tysięcy rodzin, wystarczy odwiedzić wschodnie regiony naszego kraju. W powiecie biłgorajskim dobre warunki glebowo-klimatyczne pozwalają na uprawę kukurydzy, buraków cukrowych, pszenicy a także w niektórych gminach na uprawę tytoniu. Jedną z takich gmin jest Potok Górny. Rolnicy zamieszkujący tę gminę już w latach pięćdziesiątych przekonali się, że na tych terenach tytoń jest najbardziej dochodową rośliną. Dlatego też szybko powiększali areał uprawianego tytoniu, angażując coraz większą liczbę ludzi, nie tylko z rodziny. Wielkim atutem okazało się przysposobienie słabszych gleb do uprawy tej rośliny. Dzięki takim zabiegom, jak intensywne nawożenie czy stosowanie płodozmianu, możliwe było sadzenie tytoniu w mało dogodnych warunkach.
W tym roku wiele upraw tytoniu, mimo stosowania tych samych co wcześniej zabiegów pielęgnacyjnych, ucierpiało na skutek niedogodnych warunków pogodowych. W celu oceny wpływu pogody na zbiory tytoniu, rozmawialiśmy z Tadeuszem Czyżem, prezesem Zarządu Okręgowego Związku Plantatorów Tytoniu w Leżajsku. Zdaniem prezesa, obfite deszcze w maju i czerwcu miały znaczący wpływ na obniżenie jakości i wielkości zbiorów. - Tytoń nie lubi deszczu w momencie jego nasadzenia. Ulewy spowodowały, że zbiór w tym roku jest znacznie opóźniony - mówi pan Tadeusz. Straty w zbiorze tytoniu są znaczące, około 30% mniejsze w porównaniu z rokiem ubiegłym, na tym samym areale. Sytuacja jest o tyle cięższa, iż od tego roku plantatorzy nie otrzymają dopłat do uprawianego tytoniu.
Postanowiliśmy odwiedzić gminę Potok Górny, a konkretnie jedną z wsi należącej do gminy, Dąbrówkę, aby przekonać się, jak sytuacja przedstawia się w niektórych gospodarstwach. Największym plantatorem tytoniu w tej wsi, a także i w gminie jest Jan Kruk. Pan Jan już od wielu lat hoduje tytoń, zwiększając co pewien czas powierzchnię jego uprawy. W bieżącym roku obsadził tytoniem około pięciu hektarów. Na tak pokaźną kontraktację plantator nie mógłby się zdecydować bez odpowiedniego zaplecza technicznego, a w tym przede wszystkim trzech suszarni. W prowadzeniu gospodarstwa rolnikowi pomagają żona i pięciu synów, dzięki czemu większość prac przy zbiorze i pielęgnacji tytoniu, gospodarz wykonuje z pomocą rodziny. Mimo dużego areału i dostępności maszyn i rąk do pracy, zbiory w tym roku będą u pana Jana mniejsze w porównaniu z rokiem ubiegłym. Niewątpliwy wpływ na taki stan rzeczy miały duże opady deszczu, które spowodowały wymoknięcie części plantacji u rolnika.
W gminie Potok Górny większość rolników prowadzi niewielkie, kilkuhektarowe gospodarstwa, gdzie do pracy na roli zaangażowani są członkowie rodziny. Najczęściej uprawia się w nich tytoń na takim areale, by jeden zryw rośliny załadować do jednej suszarni. Do takich plantatorów należy Stanisława Szabat. - Przy hodowli tytoniu pracuję, można powiedzieć od dziecka. Moi rodzice sadzili tytoń, teraz gospodarstwo objęłam ja z rodziną - mówi pani Stanisława. Gospodarstwo plantatorki obejmuje 1,6 hektara tytoniu, który przy pomocy zatrudnionych osób jest zbierany a następnie suszony w suszarni. Złe warunki pogodowe nie wpłynęły na jakość i ilość zebranego surowca, który wypadł porównywalnie do roku poprzedniego.
Uprawa tytoniu od bieżącego roku nie będzie już tak dochodowa jak wcześniej. Brak dopłat, niesprzyjające zmiany klimatyczne, spędzają sen z powiek wielu rolnikom. Jedyną zachętą jest wprowadzenie dopłat do najwyższych klas. Plantatorzy załamują ręce, ale prawda jest taka, że Unia Europejska nie chce dopłacać do produkcji „trucizny”. Jednak dla jednych trucizna, a dla innych
jedyna szansa na przeżycie.
9535365
1