aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Czy koronawirus jest mniej groźny dla dzieci niż seniorów?

16 marca 2020
Czy koronawirus jest mniej groźny dla dzieci niż seniorów?

Co ogłoszenie światowej pandemii COVID-19 oznacza w praktyce? Czy koronawirus SARS-CoV-2 ma duży potencjał zakaźny? Dlaczego nowy koronawirus wydaje się mniej groźny dla dzieci? Ile może potrwać pandemia? – na te i inne pytania w rozmowie z "Pulsem Medycyny" odpowiada prof. dr hab. n. med. Jacek Wysocki, pediatra, specjalista chorób zakaźnych, kierownik Katedry i Zakładu Profilaktyki Zdrowotnej Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.

 

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła pandemię choroby COVID-19, wywoływanej przez koronawirusa SARS-CoV-2. Co to oznacza w praktyce?

Światowa Organizacja Zdrowia uznała, że jest to epidemia o zasięgu światowym. Pandemia jest zagrożeniem zdrowotnym na najwyższym poziomie, dotyczącym całego świata, a nie jednego regionu. Wirus dotarł już na wszystkie kontynenty, jest rozpowszechniony globalnie. Ogłoszenie światowej pandemii to najwyższy stopień alertu, jakie jest wydawany przez WHO. W praktyce może to oznaczać, że poszczególne kraje będą podejmowały bardzo restrykcyjne decyzje o zakazach wyjazdów obywateli, wjazdów na swoje terytorium, kwarantannach. Na pewno ograniczenie podróży może odegrać kluczową rolę w powstrzymywaniu pandemii i opanowaniu tej sytuacji.

W Polsce na dwa tygodnie zamknięto szkoły, instytucje kulturalne, odwołano imprezy masowe, rekomendowana jest praca zdalna. Czy te działania mogą znacząco poprawić sytuację w naszym kraju?

Podejmowanie działań profilaktycznych ma największy sens, gdy tempo przyrastania nowych zachorowań nie jest duże. A z taką sytuacją mamy w Polsce do czynienia obecnie. Kierunek działań, zmierzający do zatrzymania ludzi w domach, jest zatem jak najbardziej słuszny. Ale czy zadziałała? Wszystko jest w rękach Polaków. Mam wrażenie, że jest pewien problem z dyscypliną społeczną. Nawet dziś zetknąłem się z sytuacją, że studenci - dowiedziawszy się o odwołaniu zajęć na uczelni –zainteresowali się tanimi wycieczkami za granicę. Reasumując, jeżeli Polacy zastosują się do zaleceń, to podjęte działania mogą zatrzymać narastanie epidemii.

Wirus SARS-CoV-2 ma duży potencjał zakaźny?

Sądząc po tym, co działo się w Chinach, a obecnie dzieje się Włoszech, ten potencjał jest duży. Na ile sam wirus jest niebezpieczny, zależy od pacjenta. Jeżeli zakażona osoba jest młoda i zdrowa, to ryzyko powikłań jest mniejsze, niż w przypadku osób w starszym wieku, obarczonych wielochorobowością. Dla takich pacjentów wirus SARS-CoV-2 jest śmiertelnym zagrożeniem.

Na stronie „Lancetu” ukazała się publikacja, w której przedstawiono wyniki analizy 191 przypadków zachorowań na COVID-19 z dwóch chińskich szpitali. 48 proc. hospitalizowanych osób miało jakieś choroby przewlekłe, przy czym najczęściej występowało nadciśnienie (30 proc. chorych), cukrzyca (19 proc.) i choroba niedokrwienna serca (8 proc.). Czy na tej podstawie można przypuszczać, że choroby metaboliczne i układu sercowo-naczyniowego mogą wiązać się z większym ryzykiem powikłań w przypadku zakażenia nowym koronawirusem?

To prawdopodobne, ale trzeba też od razu zastrzec, że populacja chińska jest generalnie młodsza niż europejska. Dlatego dziś patrzymy z dużym zainteresowaniem na to, co dzieje się we Włoszech. Bo to typowe, starsze wiekowo, zamożne społeczeństwo, które w populacji seniorów boryka się w dużym stopniu z wielochorobowością. Do tej pory – dzięki dobrej na co dzień opiece medycznej – ta grupa pacjentów była dobrze zaopiekowana. W sytuacji kryzysu, gdy system ochrony zdrowia jest na granicy wydolności, najwięcej przypadków śmiertelnych jest właśnie w tej grupie chorych.

Z dotychczasowych obserwacji wynika, że u dzieci zakażenie COVID-19 może przebiegać łagodniej. Czy wiadomo dlaczego?

Jest mnóstwo teorii na ten temat. Dziś spotkałem się z poglądem, że kluczowe znaczenie ogrywają pneumocyty typu 2. To komórki, które produkują surfaktant, bardzo ważny dla prawidłowej funkcji pęcherzyków płucnych i de facto pneumocyty typu 2 decydują o wydolności płuc. Uważa się, że u dzieci te komórki odradzają się szybko. Natomiast u dorosłych po pierwsze jest ich mniej, a po drugie – w sytuacji zakażenia odradzają się wolniej. I może być tak, że wirus SARS-Co-2 atakuje pneumocyty typu 2, ale u dzieci, mimo że te komórki też są w przebiegu zakażenia uszkodzone, to mają większy potencjał do odradzania się. W związku z tym do niewydolności oddechowej u dzieci dochodzi znacznie rzadziej.

Druga popularna teoria mówi, że dzieci nie chorują rzadziej, niż dorośli, ale wśród pacjentów pediatrycznych przebieg infekcji jest znacznie łagodniejszy. Dziś dziecku z chorobą dolnych dróg oddechowych, które kaszle, ma niewielką gorączkę i jest w dobrym stanie ogólnym, nie wykonuje się testów pod kątem koronawirusa. Natomiast u dorosłego, który się dusi, takie badanie będzie wykonane natychmiast. Dlatego uważam, że przypadki u dzieci zakażeń SARS-CoV-2 mogą być w dużym stopniu nierozpoznane. Boimy się, że jeżeli tak jest, to dzieci odgrywają dużą rolę w transmisji wirusa. W tym kontekście czasowe zamknięcie szkół może mieć kluczowe znaczenie, by dzieci się między sobą nie zakażały i nie były transmiterem zakażenia dalej: na rodziców i przede wszystkim na dziadków.

Ile może potrwać pandemia COVID-19?

Tego nie wiemy. Kluczowe są dwie niewiadome. Pierwsza, czy to jest wirus sezonowy? W przypadku patogenów sezonowych jak wirus grypy czy RSV, widać wyraźnie, że jesienią i zimą zachorowań, które powodują, jest znacznie więcej. W ciepłych okresach roku one się wycofują. Nie wiemy dziś, czy SARS–CoV-2 jest sezonowy, czy nie.

Druga ważna kwestia: czy osoba, która przechorowała COVID-19, nabywa trwałą odporność, czy chociaż czasową, np. na rok, dwa. Jeżeli nie nabywa, to za chwilę może zachorować znowu. I to jest drugi czynniki, który będzie odgrywał kluczową rolę w rozwoju sytuacji.

Możemy próbować robić pewne estymacje na podstawie dotychczasowego przebiegi epidemii. Patrząc na Chiny wydaje się, że następuje tam wyraźna poprawa sytuacji. Pierwsze przypadki zakażeń w Państwie Środka odnotowano w grudniu, w marcu notuje się wyraźny spadek zachorowań. Za wcześnie, by ogłaszać zwycięstwo, ale wydaje się, że epidemia w Chinach ustępuje. Maksymalny okres wylęgania wirusa, który dziś znamy, to jest 14 dni. Na tej podstawie możemy szacować, ze jesteśmy w Polsce na początku epidemii.

 

 

Ewa Kurzyńska, Puls Medycyny / infowire.pl


POWIĄZANE

Zmiana pozycji rolnictwa strategicznym atutem Europy!   Ponieważ Unia Europejska...

Jak pinformował na Sławomir Homaja z NSZZZ RI Solidarność, do tej pory w dopłaci...

Belgijski organ ds. zdrowia popiera nowe zasady edycji genów, inna jest opinia f...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę