Po szczycie klimatycznym w Katowicach trudno oczekiwać konkretów, ale jest on ważny, gdyż zdecyduje jak realizować ustalenia przyjęte trzy lata temu w Paryżu - napisał w poniedziałek największy fiński dziennik "Helsingin Sanomat".
”Na rozpoczynającym się w Polsce, jadącym na resztkach węgla, szczycie klimatycznym decydować będą pieniądze, a sprzeczności będą narastać” - ocenił ”Helsingin Sanomat”. Konferencji COP24 w Katowicach dziennik poświęcił w poniedziałek dwie kolumny, w tym artykuł redakcyjny.
Podkreślono m.in., że szczyt odbywa się w Polsce, "która wytwarza ponad 80 proc. swojej energii z węgla kamiennego, a kraj jest postrzegany jako hamulcowy polityki klimatycznej, a nie jej prekursor”.
Dziennik przypomniał, że ”trzy lata temu w grudniu w Paryżu świętowano i płakano z radości oraz poczucia ulgi”, gdy przedstawiciele 195 krajów oraz Unii Europejskiej zaakceptowali ambitne porozumienie w celu łagodzenia zmian klimatycznych. Paryska umowa klimatyczna ”była zwycięstwem dyplomacji, ale w ciągu trzech lat to świętowanie stopniowo słabło”.
”HS” ocenił, że po spotkaniu delegatów państw w Katowicach ”z góry wielkiego przełomu nie można się spodziewać, ale jest to ”najważniejszy kongres po Paryżu, ponieważ jego celem jest określić, jak w praktyce realizować umowę paryską”.
Według cytowanego przez ”HS” ministra środowiska Finlandii Kimmo Tiilikainena, Katowice będą ”najbardziej politycznym posiedzeniem po Paryżu”.
Z kolei fińska negocjator w sprawie polityki klimatycznej Outi Honkatukia, przypomniała, że od Paryża minęły już trzy lata. Wierzy jednak, że na szczycie uda się wypracować ”jakiś zbiór zasad czy mechanizmy”, choć ”inną kwestią jest to, na ile ambitne cele uda się na końcu przyjąć”. ”Negocjacje są ważne, ale o wiele ważniejsze są postępy działań na rzecz klimatu” - przyznała Honkatukia.
W artykule redakcyjnym ”HS” przypomina także, że międzynarodowe umowy klimatyczne są negocjowane już ponad 20 lat (Protokół z Kioto z 1997 roku), a ”trend rozwoju można opisać jako dwa kroki w przód, jeden w tył”.
”Powolność może być frustrująca” - ocenia gazeta, ale ”pomimo tego, umowy klimatyczne odgrywają ważną rolę w wyznaczaniu trendu”. Wskazano przy tym, że ”polityczny sygnał wzmocnił wiarę w to, że w czyste technologie opłaca się inwestować”.
Dziennik przypomniał przy tym, że kraje uprzemysłowione mają już spore osiągnięcia, choć np. prezydent Donald Trump ogłosił wycofanie USA z paryskiej umowy. Mimo to, działania zmierzające w kierunku zmniejszenia emisji zanieczyszczeń dwutlenku węgla są realizowane również na poziomie przedsiębiorstw oraz na szczeblach lokalnych.
”Rozstrzygającą rolę dla kwestii poziomu zanieczyszczeń w skali całego świata odegrają kraje szybko rozwijające się – jak Chiny czy Indie – jak również wiele krajów Afryki, w których można spodziewać się znaczącego wzrostu zanieczyszczeń” - napisano w podsumowaniu.
Polityka klimatyczna ma dla Finów priorytetowe znaczenie. Według opublikowanego w minionym tygodniu sondażu zleconym przez parlamentarną komisję planowania informacji obronnych (MTS) 89 proc. respondentów uznało, że największe zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego stanowią właśnie zmiany klimatyczne.
Przemysław Molik (PAP)