aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Bezrobocie: winne urzędy i bezrobotni

20 lipca 2004

Urzędy pracy w Polsce, często jedyna i największa nadzieja dla bezrobotnych, najczęściej nie mają rozeznania w lokalnym rynku pracy. Brakuje pieniędzy na przekwalifikowania. Z badań wynika, że zaledwie czterech na dziesięciu Polaków dla pracy zmieni miejsce zamieszkania. Być może to jedna z przyczyn wciąż tak wysokiego, bo sięgającego ponad 19 proc. bezrobocia. Polscy bezrobotni mają też coraz większą konkurencję w przybyszach ze Wschodu, którzy pracują za niższą stawkę niż Polacy.

Krośnieńskie Huty Szkła chcą zatrudnić 130 hutników. Jest praca i są chętni do pracy. Niestety, niewielu bezrobotnych może z niej skorzystać. Nie mają kwalifikacji. - Chciałem się przyjąć do huty szkła jako dmuchacz. Skierowało mnie biuro pracy, ale w biurze pracy nie oferują żadnych szkoleń w tym kierunku – mówi bezrobotny. Są za to szkolenia dla agentów ochrony albo obsługi komputera, choć na tych akurat w tej chwili nikt nie czeka. Tymczasem Krośnieńska Huta Szkła ma nowe zamówienia i mogłaby zatrudnić jeszcze 100 osób, ale trzeba je przeszkolić. Niestety, dla urzędu pracy to za trudne. - Nie jesteśmy w stanie tego wszystkiego w bardzo krótkim czasie zrealizować - tłumaczy urzędniczka z UP w Rzeszowie. Huta nie może czekać. W tej sytuacji, jak wiele innych firm, sięgnie po hutników ze Słowacji albo Ukrainy.

100 wykwalifikowanych spawaczy potrzebuje natychmiast fabryka w Opolu. Ale fachowcy z Opola wolą pracować w Niemczech. Przyjeżdżają za to spawacze z Ukrainy. Pierwsi już pracują w fabryce. Będą instruktorami następnych. - Pracowałem w elektrowni. Potrzebne doświadczenie mam - mówi pracujący w fabryce Ukrainiec.

W pośredniaku w Szczecinie czeka 70 miejsc pracy dla szwaczek. Tylko w jednym zakładzie przyjęto by 10. Ale chętnych brakuje. W tym samym mieście Karina Peterek szuka pracy od siedmiu lat. - Urząd ani razu mi nie dał oferty, szukałam na własną rękę - żali się kobieta.

Zdaniem specjalistów, polskie urzędy pracy niewiele zmieniły się od lat 90. - Wtedy były takie urzędy, które zajmowały się głównie wypłatą zasiłku, uznawaniem, czy ten zasiłek się należy, czy też się nie należy- tłumaczy dr Marek Rymsza.

Bezrobotni szukają też pracy najczęściej jedynie tam, gdzie mieszkają. - Jeżeli oferta pojawi się 100 kilometrów od domu, przeciętny Kowalski będzie rozważał codzienne dojazdy, nawet kosztem wstawania o piątej rano - mówi Agnieszka Lalik z firmy doradczej. Prawda jest też niestety taka, że jeśli Kowalski wynajmie w Polsce mieszkanie 100 kilometrów dalej, często wyda więcej niż zarobi.


POWIĄZANE

"Kolejny staż bez szans na pracę, ale lepsze to niż siedzenie w domu", "Gdyby ni...

Stopa bezrobocia w Polsce już jest jednocyfrowa, a perspektywy na kolejne miesią...

Zainteresowanie szkoleniem zorganizowanym przez Departament Oceny Projektów Inwe...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę