Do wejścia do Unii nadrobimy opóźnienia w budowie systemy IACS - twierdzi minister rolnictwa. W rozmowie z komisarzem UE ds. rolnictwa Franzem Fischlerem Wojciech Olejniczak sprzeciwił się planom ograniczania nowo planowanych dopłat dla naszych rolników.
Miliard złotych w ciągu dziesięciu lat - tyle według ministra rolnictwa
Wojciecha Olejniczaka mogą stracić polscy producenci mleka po przyjęciu przez UE
tylko częściowych dla nas nowych dopłat po reformie rynku masła i mleka w
proszku. Jeśli spóźnimy się z IACS-em, to w 2004 r. będzie to kosztować polski
budżet 3,5 mld zł, których Bruksela nam po prostu nie zwróci. Olejniczak
zapewnia jednak, że "system zostanie zakończony na czas i nie ma powodu
twierdzić, że tak nie będzie".
Co z IACS-em
Nowy spór Polski z
Unią o dopłaty rozgorzał w dniu publikacji raportu Komisji Europejskiej, która
oceniła, iż polskie Ministerstwo Rolnictwa odpowiada za największe zaniedbania
przed członkostwem 1 maja 2004 r. Bruksela wytyka nam w sumie dziewięć poważnych
opóźnień, z czego aż siedem w rolnictwie.
Najpoważniejsze opóźnienie
dotyczy IACS-u, czyli systemu komputerowego zbierającego informacje o wszystkich
działkach rolnych i zwierzętach hodowlanych w Polsce. To na jego podstawie
polskim rolnikom będą wypłacone wynegocjowane w Kopenhadze
dopłaty.
Bruksela ostrzega, że "istnieje poważne ryzyko, że działającego
IACS-u nie będzie". Powód? Nie zdążymy z rekrutacją i wyszkoleniem ludzi do
obsługi systemu, a informacje wprowadzane do bazy danych dotyczące działek
"zawierają błędy i są przestarzałe".
Olejniczak, który przyleciał w środę
do Brukseli na rozmowy z komisarzem rolnictwa UE Franzem Fischlerem, zapewniał,
że nie łączy krytycznego raportu Komisji i sporu o nowe dopłaty. Choć ta druga
sprawa jest znana od dwóch tygodni, to wywołała wiele emocji w Polsce właśnie w
środę po publikacji w "Rzeczpospolitej".
Raport i spór
- Nie
próbuję schować raportu pod stół. Zdajemy sobie sprawę z pewnych opóźnień -
mówił dziennikarzom minister. Wyliczał dokonania resortu pod jego kierunkiem, a
ministrem jest raptem kilka miesięcy. Zapewniał, że wielu elementów systemu IACS
jest wykonanych. "Jesteśmy na ostatnim etapie zasysania informacji do bazy
danych" - mówił. Dodał, że spóźnia się też Komisja Europejska, bo nie wydała
ostatecznego rozporządzenia w sprawie dopłat. "Biorę na siebie pełną
odpowiedzialność i czuję się pewnie, bo wiem, co ostatnio zrobiono" -
uspokajał.
Zupełnie innym, twardym tonem mówił o sporze o dopłaty
mleczne. Bruksela chce je dać naszym producentom według zasad kopenhaskich, tzn.
25, 30 i 35 proc. w latach 2004-06 i rosnących potem o 10 proc. rocznie do 2013
r. Minister przekonywał, że skoro są to nowe dopłaty, wyrównujące rolnikom
straty z racji obniżenia interwencji na rynku masła i mleka w proszku, to
powinny być wypłacone w tej samej wysokości, co producentom w Unii.
-
Do końca będziemy bronić interesu polskich rolników. Nie pozwolimy uszczuplić
tego, co premier Miller z takim trudem wywalczył w Kopenhadze - grzmiał
Olejniczak. - Decyzje w sprawie dopłat mogą poczekać, aż będziemy pełnym
członkiem UE.
Jak to widzi Bruksela
Bruksela widzi jednak
problem inaczej. Uważa, że ma pełne prawo - na mocy umów z Kopenhagi -
dostosować nasze traktaty do reformy rolnej z czerwca br. I nawet jeśli dopłaty
są dla nas rzeczywiście mniej korzystne, to w zamian rolników z Polski i innych
nowych państw nie obejmą przejściowo ostrzejsze normy weterynaryjno-ekologiczne
oraz redukcja ogólnego pułapu dopłat.
Wiceminister Jerzy Plewa te
argumenty odrzuca, uważając, iż chodzi o rzeczy ze sobą niezwiązane. Komisja
chce, by decyzję podjęli ministrowie rolnictwa Piętnastki na początku przyszłego
roku, bez udziału nowych państw UE.
Zdaniem niektórych ekspertów rolnych
Polska postanowiła rozpocząć ofensywę w sprawie dopłat mlecznych, choć tak
naprawdę nie chodzi nam wcale o ten sektor (100 mln zł rocznie przez dziesięć
lat to nie jest kwota, z powodu której polskie mleczarstwo mogłoby zbankrutować
w konkurencji z unijnym). Chodzi o planowaną przez Unię reformę rynku cukru, co
przyznał zresztą sam Olejniczak. Ta reforma budzi wiele kontrowersji w samej
Unii i ma być postanowiona już z naszym udziałem. Gdyby jednak Unia 25 państw
zastosowała wówczas ten sam mechanizm dopłat (co wydaje się mało realne, ale
jednak), to polskie cukrownictwo miałoby wielki problem.