Szansą na sprostanie konkurencji na unijnym rynku jest konsolidacja przemysłu spożywczego – uważają przedstawiciele branży spożywczej. Rozpoczęli już wstępne rozmowy na ten temat. Konkretnych planów jeszcze nie ma, ale – ich zdaniem – rozmowy zmierzają w dobrym kierunku. W Warszawie odbyła się we wtorek, 13 maja debata na temat siły polskiego kapitału w biznesie żywnościowym, organizowana przez Polską Izbę Biznesu Żywnościowego.
Małe i średnie przedsiębiorstwa z branży spożywczej będą musiały podjąć 
duży trud, żeby sprostać wyzwaniom nadchodzącym wraz z integracją europejską. 
Trzeba będzie włożyć wiele wysiłku w rozwinięcie zarządzania własną firmą. 
Chodzi tu o umiejętność nadzoru nad produkcją – powiedział członek komitetu 
założycielskiego Polskiej Rady Biznesu Żywnościowego Grzegorz Trochimczuk 
podczas wtorkowej debaty. Trochimczuk zwrócił uwagę na to, że w Polsce koszty 
produkcji są wyższe niż w przeciętnym kraju unijnym.
Na pytanie PAP, 
która z branż jest najbardziej zagrożona, Trochimczuk powiedział, że trudno 
mówić w tej chwili o konkretnym zagrożeniu. Specyfika przemysłu spożywczego 
jest ogromna, np. produkcją artykułów wysoko przetworzonych, jak czekolady czy 
chipsów, zajmują się koncerny. Natomiast w polskim przemyśle bardzo dobrze 
funkcjonują przetwórnie owocowo-warzywne, mięsne, firmy piekarnicze i 
cukiernicze. W tych działach jest bardzo dużo do zrobienia i wiele możliwości 
sprostania konkurencji – wyjaśnił.
Jego zdaniem trudno podpowiadać 
przedstawicielom branży  konkretne rozwiązania. Do końca nie wiadomo, 
jakie działania będą najbardziej pożądane i skuteczne w naszych warunkach po 
wejściu do UE. Przedsiębiorcy muszą jednak okazać większe zaufanie wobec swoich 
partnerów w biznesie. Wśród przedsiębiorców panuje zbyt duża obawa przed tym, że 
zostaną oszukani przez swoich potencjalnych partnerów – 
powiedział.
Jego zdaniem już teraz mamy do czynienia z konsolidacją w 
przemyśle spożywczym. To proces nieuchronny. Małe firmy rozwijają się, 
powoduje to, że wzrasta liczba średnich firm. Natomiast duże podejmują akcje 
zmierzające do zdywersyfikowania swojej działalności – 
wyjaśnił.
Trochimczuk przypomniał, że małe i średnie firmy mają możliwość 
skorzystania z środków strukturalnych, które przygotowała UE po akcesji w latach 
2004-2006. Unia stawia jednak warunki. Dobry biznes plan i zaangażowanie części 
własnych środków to początek sukcesu.
Obecny podczas debaty Bohdan 
Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową uważa, że jednolity rynek 
unijny zapewnia bezpieczeństwo żywnościowe konsumentów, ale nie odbywa się to 
bezboleśnie dla producentów z krajów kandydujących.
Unia stawia bardzo 
wysokie wymagania, a to z kolei prowadzi do ponoszenia ogromnych nakładów na 
dostosowanie do obowiązujących norm – powiedział. Jego zdaniem sprostanie 
unijnej biurokracji w drodze do oferowanych funduszy wspomagających przyniesie, 
w dalszej perspektywie, efekty i warto nawet tylko spróbować sięgnąć po te 
środki.
Odnosząc się do przyszłości polskiego przemysłu żywnościowego, 
Wyżnikiewicz powiedział, że przedsiębiorcy powinni zadbać o wysoką jakości 
produkowanych przez siebie towarów. – Na pewno nie będzie łatwo, dlatego że 
polski rynek jest bardzo atrakcyjny dla inwestorów zagranicznych, więc 
prawdopodobnie rozgorzeje walka pomiędzy firmami krajowymi i zagranicznymi, 
które będą chciały wejść na rynek – uważa Wyżnikiewicz. Wyżnikiewicz 
podkreślił, że nie ma jeszcze pomysłu na konsolidację przemysłu, ale Polska Rada 
Biznesu Żywnościowego podejmuje próby scementowania producentów żywności i 
tworzeniu konsorcjów. Zdaniem Wyżnikiewicza przedsiębiorcy powinni zrozumieć, że 
wspólne działania mogą dać lepszy rezultat niż działania pojedynczych 
firm.