Podlasianie sprowadzili już ponad 3 tys. unijnych używanych aut. Wielu szuka
ich na Wschodzie. Po tych samych kosztach można bowiem kupić pojazd na
litewskich giełdach w Mariampolu czy Kownie, leżących 35-100 km od granicy jak w
odległych o 1000 km Niemczech. Najwięcej aut po akcesji z Unią Europejską
zakupili mieszkańcy Suwałk i Łomży.Wśród sprowadzanych z UE
dominują samochody 8-10 letnie, najstarszy pochodził z 1982 roku –
poinformował Mariusz Kowalczuk, rzecznik prasowy Izby Celnej w Białymstoku.
Wiele z nich jest w niezadowalającej kondycji. Po akcesji zniesiono bowiem pewne
wymogi techniczne, w tym zakaz sprowadzania aut starszych niż 10-letnie.
Szczególnie poszukiwane są pojazdy pochodzące z Niemiec: volkswageny (passat i
golf), ople czy audi.
Pojazdy sprowadzają zarówno osoby fizyczne jak i
wyspecjalizowane firmy, które odsprzedają je później z zyskiem w komisach lub na
giełdach. Za granicą prywatny importer za kilkunastoletnie auto zapłaci 200-400
euro, podczas gdy w Polsce otrzyma za nie 8-16 tys. zł
Od maja zmieniły
się przepisy i procedury oraz spadł koszt sprowadzenia auta. To wpłynęło na
ożywienie transakcji. Obecnie jedyne formalności, jakie czekają na nabywców
przed rejestracją samochodu, to zapłacenie akcyzy i uzyskanie z urzędu
skarbowego zaświadczenia o braku obowiązku płacenia podatku VAT za sprowadzony
pojazd. Stawki akcyzy pozostały na dotychczasowym poziomie, a ich wysokość
uzależniona jest od wieku auta i pojemności silnika. Podstawę do naliczenia
podatku stanowi natomiast wartość wskazana na dowodzie zakupu. Za zaświadczenie
z urzędu skarbowego trzeba zapłacić 155 zł (5 zł opłata skarbowa oraz 150 zł za
wydanie zaświadczenia). Liczba wydawanych potwierdzeń rośnie z miesiąca na
miesiąc – w maju wyniosła 480, w czerwcu – ponad 2000. Jak podaje I Urząd
Skarbowy w Białymstoku, w lipcu mieszkańcom samego Białegostoku wydano ich ponad
120, co stanowi połowę liczby takich zaświadczeń wydanych w czerwcu.
Producenci samochodów z niepokojem obserwują dynamicznie rozwijający się
rynek aut używanych. Największe zagrożenie stanowią te w wieku do 6 lat, często
wyceniane znacznie poniżej wartości, gdyż mogą wpłynąć na sprzedaż najtańszych
nowych samochodów. Już w czerwcu sprzedaż nowych aut spadła o 10 procent, w
porównaniu z majem tego roku. Firma Samar, zajmująca się monitorowaniem rynku
samochodowego, podaje również, że do pogłębienia się, zapoczątkowanego w maju
kryzysu, przyczyniły się zmiany wysokości podatku VAT i podwyżka cen paliw.
Zdaniem Bogumiła Klimiuka, specjalisty ds. sprzedaży w salonie białostockiego
Konrysu, lekkie osłabienie sprzedaży w czerwcu należy tłumaczyć wzrostem cen,
wynikającym z ich dostosowania do unijnego poziomu. Twierdzi, że
kilkunastoletnie auta sprowadzają ci, którzy nie myślą o nowych, nawet
najtańszych, bo ich nie stać na nie.