aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Brakuje żywca króliczego

9 kwietnia 2009
Bieżący rok tradycyjnie zaczynamy od poważnych braków na rynku żywca króliczego w okresie przedświątecznym. Zarówno duże ubojnie,  jak i hodowcy sprzedający mięso królicze w ramach sprzedaży bezpośredniej,  narzekają na brak królików. Jest to w sumie optymistyczny sygnał, świadczący o tym,  że wciąż są duże możliwości rozwoju produkcji królików w Polsce.
Poprzedni rok w branży króliczarskiej niestety nie można było uznać za zbyt udany. Zwłaszcza początki roku były bardzo trudne:  odnotowywano jednocześnie wysokie ceny pasz i niskie ceny skupu. W drugiej połowie roku nie polepszyło się wiele,  ale przynajmniej potaniał granulat paszowy, podstawowy czynnik kosztotwórczy.  Średnie ceny granulatu pod koniec roku 2008 r. wynosiły w granicach 800 - 900 złotych za tonę. Ci, którym udało się uzyskać cenę zbytu żywca króliczego powyżej 5,5 złotego powinni byli być zadowoleni.
W chwili obecnej uzyskanie średniej ceny na poziomie 6 zł/kg nie powinno nastręczać zbytnich trudności. Receptą na poprawę opłacalności jest na pewno sprzedaż bezpośrednia z gospodarstwa rolnego. Dobrze też mają się w sumie małe fermy hobbystyczne, sprzedające króliki do dalszej hodowli. Jeżeli ktoś ma rasy bardzo popularne lub umie się zareklamować, to sprzedaje materiał hodowlany w cenie nawet do  20 zł za kilogram (!), a więc na pewno nie ma powodów do narzekań. Jest rzeczą oczywistą, że wszystkiego nie da się jednak sprzedać do dalszej hodowli. Spora część produkowanego królika musi trafić do rzeźni.  Niestety, króliki ras dużych ciężko jednak sprzedać do uboju w dobrej cenie.
Cieszy fakt, że u producentów żywca króliczego coraz rzadziej spotyka się klatki sklecone byle jak i z byle czego. Hodowcy zaczynają traktować swoje zwierzęta bardziej podmiotowo i zapewniają im coraz lepsze warunki bytowe. Niektóre klatki to – zdaniem jednego z najbardziej doświadczonych ekspertów dra Leszka Gacka - istne arcydzieła sztuki stolarsko- metaloplastycznej, i do tego z wszelkimi wygodami dla zwierząt. Coraz mniej jest też klatek stojących na zewnątrz budynków i nie ogrzewanych, a jeżeli już są, to najczęściej wykorzystywane są tylko w okresie letnim. Jest to wszystko bardzo pocieszające i rokujące nadzieję, że króliki będą hodowane tylko przez tych, którzy wiedzą jak się to robi i kochają zwierzęta.
Poważnym zagrożeniem w chowie królików są kwestie zdrowotne. Nie da się pominąć tego problemu i zawsze będzie on spędzał sen z powiek hodowcy. Nawet najlepsza opieka i dbałość o zwierzęta nie mogą nas w pełni uchronić od tych zagrożeń.  
Na szczęście i w tej dziedzinie, podobnie jak w przypadku poprawy konstrukcji i komfortu klatek,  również i tutaj widać rosnącą świadomość i odpowiedzialność hodowców. Praktycznie już nie słychać o samodzielnym leczeniu zwierząt starymi, przepisywanymi dla ludzi, lekarstwami. Jest to bardzo budujące. Rośnie również wiedza i świadomość terenowych lekarzy weterynarii.
Pozostaje mieć nadzieję, że wzrastający poziom profesjonalizmu w produkcji żywca króliczego w połączeniu z rosnącym popytem na mięso królicze przyniesie w najbliższym czasie umocnienie się tej dość dotychczas niszowej produkcji.
Więcej informacji na temat perspektyw i problemów branży króliczarskiej znajduje się w wywiadzie drem Leszkiem Gackiem, który został opublikowany na stronach Pierwszego Portalu Rolnego niemal dwa tygodnie temu. Wywiad znajduje się pod adresem: http://www.ppr.pl/artykul.php?id=153447&dzial=32.

POWIĄZANE

Dobrze utrzymana, produktywna krowa powinna cielić się co roku. Oznacza to, że z...

- Zrównoważona produkcja, m.in. mleka i wołowiny, do której dąży Europa, musi uw...

W Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi opracowany został projekt rozporządzenia...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę