Małopolski Oddział Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wykrył kilka przypadków kolczykowania jednym kolczykiem dwóch, trzech krów. Teraz sprawą zajmuje się prokuratura i inspekcja weterynaryjna. Nie wiadomo jednak, ile faktycznie jest takich przypadków, bo system komputerowy agencji jest dopiero w trakcie budowy.
Od jesieni ubiegłego roku do końca marca tego roku ARiMR zakolczykowała
większość krów i cieląt na terenie całego kraju; w ślad za tym właściciel
każdego zwierzęcia ma otrzymać jego paszport, zaś wszystkie dane każdej sztuki
mają być wpisane do systemu komputerowego agencji. Obecnie ubojnia może skupować
już tylko zwierzęta oznakowane, zaś po ubiciu każdej sztuki ma obowiązek
zniszczenia kolczyka każdej ubitej sztuki i poinformowania o tym agencji. System
ten - sprawdzony na Zachodzie - ma zapewnić wczesne wykrywanie chorób zakaźnych
przenoszonych przez zwierzęta. Jest także jednym z warunków uzyskiwania przez
polskich rolników dopłat do produkcji zwierzęcej, a także wprowadzenia na unijne
rynki naszego mięsa.
Nie wszyscy gospodarze wpuścili jednak do swych
gospodarstw zootechników i lekarzy weterynarii, odpowiedzialnych za
kolczykowanie bydła. Włodzimierz Okrajek, kierownik Biura Identyfikacji i
Rejestracji Zwierząt w Małopolskim Oddziale ARiMR szacuje, że w Małopolsce
uczyniło tak 2-3 procent hodowców, najczęściej z przyczyn ideologicznych -
dotyczy to najczęściej nastawionych antyunijnie rolników - lub psychologicznych.
Teraz, kiedy widzą, że zwierzęta sąsiadów mają kolczyki, zaś ich bydła ubojnie
nie chcą kupić, sami nierzadko zgłaszają się do agencji z wnioskiem o znakowanie
ich krów.
Nadal są jednak gospodarze, których krowy nie są oznakowane.
Być może to właśnie ich właściciele "załatwili" sobie z pracownikiem rzeźni, aby
uchronił od zniszczenia kolczyk i oznakował nim swoją sztukę. Jak było naprawdę
- wyjaśni prokuratura i nadzór weterynaryjny.
Rozmówca "Dziennika"
zauważa, że trudno dopatrzyć się konkretnych zysków, dla których rolnicy znakują
swe zwierzęta kolczykami, które powinny ulec zniszczeniu. - Mamy wrażenie, że
jest to przejaw postawy: poradziliśmy sobie z Niemcami, poradziliśmy sobie z
komunistami, poradzimy sobie też z Unią Europejską - podkreśla. Nie sposób
jednak ocenić skali procederu, bo system informatyczny ARiMR jest dopiero w
trakcie budowy. Aktualnie świętokrzyski oddział agencji testuje program, który -
jeśli sprawdzian zakończy się pomyślnie - zostanie wprowadzony w innych
oddziałach, potem ma być połączony w sieć ogólnopolską. Czy jednak agencja zdąży
z budową systemu do początku maja, kiedy Polska dołączy do wspólnoty?
Kierownictwo agencji zachowuje urzędowy optymizm, ale czasu pozostało bardzo
mało.