aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Białorusini i Ukraińcy nie chcą legalnej pracy w Polsce

24 października 2006

Nie wypalił pomysł Samoobrony na przyciągnięcie tanich robotników ze Wschodu, którym pozwolono legalnie pracować w naszych gospodarstwach rolnych. Mimo prawnych ułatwień zainteresowanie tego rodzaju zatrudnieniem jest znikome

Od początku września obowiązuje rozporządzenie ministra pracy i polityki społecznej, na podstawie którego wizy wjazdowe do Polski z pozwoleniem na pracę w rolnictwie można dostać w konsulatach RP krajów sąsiednich bez większych problemów. Aby konsul mógł wydać wizę, potrzebuje potwierdzonego notarialnie wniosku złożonego przez polskiego gospodarza - z przyrzeczeniem pracy dla konkretnej osoby. Do tego zaświadczenie z gminy potwierdzające, iż wnioskodawca jest rolnikiem. Na Ukrainie wszystkie wizy można dostać bezpłatnie.

Zaraz po wejściu w życie nowego prawa robotnicy ze Wschodu i nasi gospodarze zasypali polskie konsulaty na Ukrainie i Białorusi pytaniami o warunki legalnego zatrudnienia w rolnictwie, ale potem zapadła cisza. Po wizy zgłosiło się niewielu chętnych.

- Zrobiliśmy szum w tutejszej prasie, informacje umieściliśmy w Internecie, ale dotąd po urzędowe pozwolenie nie przyszedł żaden Białorusin - mówi konsul Jerzy Zimny z Brześcia. Nie ma złudzeń. Przez mosty na Bugu strumień robotników do Polski płynie, jak płynął, ale prawdziwego celu podróży polskim władzom nikt raczej nie chce ujawniać.

Lwowski konsulat wydaje dziennie 1500 wiz turystycznych. Dla porównania, w ostatnich tygodniach wydał jedynie ok. 20 wiz z pozwoleniem na pracę osobom, które chciały skorzystać z możliwości legalnego zatrudnienia na polskiej wsi.

Za wysokie koszty
Tomasza Solisa, wiceprezesa Związku Sadowników RP, który sam ma 18 ha sadów w województwie lubelskim, do zabiegania o cudzoziemców nadal zniechęca biurokratyczna mitręga.

- Można zatrudnić obcokrajowca na trzy miesiące, ale wpierw musi zdobyć odpowiednią wizę. Pracodawca musiałby jechać za wschodnią granicę, wziąć dane od przyszłych pracowników, w polskim urzędzie poświadczyć swój wniosek o ich zatrudnienie i wysłać każdemu, który ma przyjechać do pracy. Czas oczekiwania na taką decyzję jest długi, nawet na wizę turystyczną na Ukrainie trzeba czekać do 3 miesięcy - dodaje.

Do legalnego zatrudniania cudzoziemców zniechęca też polskich gospodarzy perspektywa opłacania wszelkich świadczeń z tym związanych.

Rolnicy domagali się, aby rozporządzenie Ministerstwa Pracy zapewniło im zwolnienie z części kosztów, jakie ponoszą pracodawcy. Pomysł ten jednak nie przeszedł. - Procedury niewiele się zmieniły, wiza zastąpiła wcześniejsze pozwolenie na pracę. To za mało - narzeka prezes Związku Sadowników Mirosław Maliszewski. - Rolnicy, którzy oczekują uproszczeń troszczą się o własne interesy. Trzeba jednak uważać, by nie popsuli standardów obowiązujących na rynku pracy - odpowiada mu Jan Guz, przewodniczący OPZZ.

Pomysł nietrafiony
O prawo do sezonowego zatrudniania cudzoziemców w polskich gospodarstwach rolnych walczył latem Andrzej Lepper. Lider Samoobrony przekonywał, że tania siła robocza ze Wschodu sprawi, że na wsi przestanie brakować rąk do pracy. Tylko w sadowniczym zagłębiu pod Grójcem co roku brakuje w sezonie kilku tysięcy robotników. Pomysł Samoobrony na rozwiązanie problemów naszego rolnictwa okazał się jednak nietrafiony.


POWIĄZANE

Łączna powierzchnia uprawy kukurydzy w Polsce w roku 2023 przekroczyła 1,8 mln h...

MSD Animal Health zaprasza do konkursu “Pignnovation Award”  Udział mogą wziąć u...

Rada Polityki Pieniężnej podjęła wczoraj decyzję o utrzymaniu stóp procentowych ...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę