Powiat tatrzański otrzymał 200 tys. złotych na zalesianie terenów, które ucierpiały w czasie halnego w listopadzie zeszłego roku. Niestety, są problemy z wykorzystaniem tych pieniędzy. Do przetargu na dostarczenie sadzonek nikt się nie zgłosił, a właściciele lasów nie chcą dopłacać 40 proc., które muszą wyłożyć, aby dostać dofinansowanie. Nie możemy wziąć całej odpowiedzialności w tej sprawie na swoje barki, bo okazałoby się, że musimy obsadzić sadzonkami budynek starostwa – mówi Danuta Wojnarska, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska w Starostwie Tatrzańskim.
W czasie halnego, który szalał 15 listopada ubiegłego roku, w lasach
prywatnych znajdujących się pod nadzorem starostwa padły drzewa na obszarze
około 9 tys. hektarów. Tak olbrzymich strat wichura nie uczyniła już dawno.
Oceniano, że właściciele prywatnych lasów musieliby w ciągu pięciu lat wydać
około pół miliona złotych na usunięcie szkód. Tylko na terenie Rzepisk i Jurgowa
w gminie Bukowina Tatrzańska straty przekroczyły 20 tys. metrów sześciennych
drzewostanu.
Starostwo Tatrzańskie zwróciło się o pomoc finansową w
zalesianiu do Ministerstwa Środowiska oraz Małopolskiego Funduszu Ochrony
Środowiska. Z tego drugiego źródła udało się uzyskać 200 tys. złotych i tu
zaczął się kłopot.
Pieniądze te nie mogą być w całości przekazane
właścicielom lasów, jeżeli z własnej kieszeni nie wyłożą oni 40 proc. potrzebnej
im na zalesianie sumy. To zniechęca większość z nich – tłumaczy Danuta
Wojnarska, naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska w Starostwie
Tatrzańskim.
Do tego doszedł jeszcze jeden problem. Na ogłoszony
przetarg, który miał wyłonić podmiot, który dostarczy sadzonki, nikt się nie
zgłosił. Sprawę utrudnia fakt, że sadzonki mogą pochodzić tylko z hodowli
położonych w niewielkiej odległości od powiatu tatrzańskiego, tak aby drzewa
przyjęły się pod Tatrami.
Teraz ogłoszono drugi przetarg. Wstępnie
jest nim zainteresowane jedno z nadleśnictw – dodaje naczelnik Danuta
Wojnarska.
Aby wykorzystać pierwszą część pieniędzy z WFOŚ, odpowiedni
projekt musi być przygotowany jeszcze przed końcem roku. Jeżeli to się nie uda,
pozostanie oczekiwanie na łaskawość wojewody małopolskiego. Obiecał on środki na
usuwanie szkód po halnym z rezerwy budżetowej. To, czy pieniądze te rzeczywiście
popłyną na zalesienia, okaże się na początku przyszłego roku.