Przygotowanie na czas systemu ewidencji IACS i bezpieczeństwo żywności to dwa tematy, które powinny budzić zaniepokojenie polskich władz - uważa szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz, pytany o raport Komisji Europejskiej o stanie przygotowań krajów kandydujących do Unii Europejskiej.
5 listopada Komisja Europejska opublikuje coroczny raport o postępach krajów, które mają przystąpić do Unii Europejskiej. Według dotychczasowych, nieoficjalnych doniesień, Polska została w raporcie bardzo surowo oceniona, jako państwo najgorzej przygotowane spośród dziesięciu krajów, które mają przystąpić do UE w przyszłym roku.
"To nawet nie jest jak w anegdocie o optymiście, pesymiście i połowie szklanki. Ta szklanka jest wypełniona w dziewięćdziesięciu procentach i w związku z tym bardziej uzasadniony jest optymizm niż pesymizm" - powiedział Cimoszewicz w poniedziałek na konferencji prasowej w Białymstoku, pytany o stan przygotowania naszego kraju do akcesji.
Dodał, że "nie zwalnia to wszystkich (...) z obowiązku wykorzystania tego pół roku, jaki nam jeszcze został, na pełne przygotowanie państwa do członkostwa".
Cimoszewicz zwrócił uwagę na "dwa obszary spraw", które powinny budzić także zaniepokojenie polskich władz.
Wymienił przygotowanie na czas systemu IACS, od którego zależy wprowadzenie systemu dopłat bezpośrednich w rolnictwie, oraz kwestie związane z bezpieczeństwem żywności, a zwłaszcza z zastosowaniem w przedsiębiorstwach przepisów tego dotyczących. "My tego absolutnie nie lekceważymy" - dodał.
Uznał, że część prawdopodobnych zarzutów Komisji Europejskiej dotyczących stanu naszego przygotowania do akcesji, które mają być zawarte w raporcie, jest już nieaktualna.
"Raport stanowi mapę problemów we wrześniu tego roku, a nie w listopadzie. Np. wymienia wśród swoich zastrzeżeń kilkanaście ustaw, które Polska powinna przyjąć. Otóż te ustawy są już przyjęte. Gdyby ten raport opisywał rzeczywistość 5 listopada, to tych kilkunastu zastrzeżeń już by nie było" - podkreślił. Nie sprecyzował jednak, o których konkretnie ustawach mówi.