OPOLAGRA_2025
AgroShow_05_2025_Zielone

Jak ucywilizować hipermarkety?

14 maja 2004

Po co nam, obywatelom lokalnych społeczności, inwestorzy, którzy uderzają w lokalny handel, pracownikom oferują grosze, łamią ich prawa, poniżają? Jakby tego było mało - w ofercie pomijają lokalnych producentów.

Protest pracowników toruńskiego Lidla po raz kolejny zwrócił uwagę na problem sieci handlowych i supermarketów. Zwłaszcza te największe przykuwają uwagę miejscowych handlowców i związków zawodowych. Korzystając z dramatycznej sytuacji na rynku pracy płacą na ogół najniższe z możliwych pensji regularnie rotując pracowników. Nic dziwnego, że praca hipermarketowej kasjerki stała się symbolem najpodlejszej posady.

Świadectwo moralności

Jednak, zdaniem Krzysztofa Zgody z Biura Organizacji i Rozwoju NSZZ Solidarność, nie należy uogólniać: - Z hipermarketami sprawa jest trudna i związkom niełatwo się do nich wchodzi. Istnieją jednak sieci, w których sytuacja wygląda inaczej. Nie można stawiać wszystkich hipermarketów w jednym rzędzie.

A może zatem inaczej postawić pytanie. Zamiast: czy hipermarket? zastanowić się - jaki hipermarket? Czy sieci hipermarketów powinny wylegitymować się "świadectwem moralności" wobec lokalnych samorządów? Czy powinny deklarować, że choćby niewielki procent ich asortymentu stanowić będą wyroby lokalnych producentów?

- W obecnym stanie prawnym nie widzę takich możliwości - mówi prezydent Torunia Michał Zaleski. - Jeśli inwestor postępuje zgodnie z procedurami, nie możemy zablokować takiej inwestycji. Ale pomysł wprowadzenia przepisu, który zniechęcałby takich "nieproszonych gości" wydaje mi się godny uwagi. Nie wiem jednak, czy nie kłóciłby się z konstytucyjnymi zasadami. Ale jeśli można było wprowadzić ustawowe ograniczenia w lokalizacji sklepów o powierzchni powyżej 2 tys. metrów, to być może i taki przepis można by rozważyć. Pod warunkiem, że decyzję opiniowałby nie samorząd, ale różne organizacje, na przykład związki zawodowe czy Izba Przemysłowo-Handlowa.

Kolejne etaty, kolejne afery

Szef toruńskiej Izby Przemysłowo-Handlowej jest zdecydowanym przeciwnikiem takiego rozwiązania: - Gospodarce najlepiej służy liberalizacja. Koncesje wydawane przez samorządy przyczyniłyby się do przyrostu kolejnych urzędniczych etatów i kolejnych afer. Związki i konfederacje lokalnych pracodawców mogą stosować lobbing na rzecz własnych interesów.
Zdaniem Maksymowicza zmuszenie hipermarketów do sprzedawania lokalnych produktów byłoby złamaniem przepisów o swobodzie zawierania umów handlowych. Identycznego zdania jest Marcin Warczak z bydgoskiej delegatury Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta: - Takie obwarowania naruszyłyby wolność gospodarczą. Dlaczego obarczać nimi jedne podmioty, a inne nie?

Konstytucjonalista, profesor Stanisław Gebethner jest przeciwnego zdania : - Odpowiednio skonstruowany przepis mógłby z powodzeniem się utrzymać. Nie widzę przeszkód, aby lokalne samorządy miały decydować jakich inwestorów u siebie nie chcą. Według prof. Gebethnera związki zawodowe jako organizacja społeczna byłyby naturalnym ciałem doradczym dla samorządów.

Na kłopoty PIP

Za ustawą chroniącą lokalne społeczności przed łamiącymi prawa pracy koncernami byłby w stanie opowiedzieć się również Jan Wyrowiński z toruńskiej Platformy Obywatelskiej: - Pod jednym warunkiem - że ciałem doradczym byłaby Państwowa Inspekcja Pracy, a nie związki i inne organizacje, którym ktoś mógłby zarzucić załatwianie własnych interesów i porachunków.

- Państwowa Inspekcja Pracy ma wystarczające uprawnienia - twierdzi poseł SDPL Anna Bańkowska. - Wystarczy, aby ich używała na przykład obliczając czy ilość pracowników pokrywa czas realnej pracy. Dalej idące uprawnienia byłyby fatamorganą prawną.

Krzysztof Zgoda z Solidarności obserwując codzienność w supermarketach zauważa, że PIP nigdy nie będzie w stanie skutecznie przeciwstawić się nadużyciom pracodawców. - Inspektorzy przychodzą już po fakcie, a jeśli nie ma związków zawodowych, stykają się milczeniem pracowników.

Niech wnoszą kontrybucje

Czy to możliwe, abyśmy robili zakupy w hipermarketach, w których nie nęka się, ani nie oszukuje pracowników? Czy mieszkańcy kujawsko-pomorskiego będą mogli kupić w hipermarkecie - obok produktów Wedla - toruńskie pierniki i cukierki z Jutrzenki, albo - obok niemieckich - farby z włocławskiego Nobilesu?

- Inicjatywa jest jak najbardziej słuszna - uważa Waldemar Topolski, dyrektor d.s. sprzedaży włocławskiej fabryki Rieder Foods (Delecta). - Hipermarkety wprowadzają na swoje półki świeże towary lokalne, ponieważ to najtaniej wychodzi. Ale wprowadzenie do sprzedaży również innych produktów lokalnych byłoby słuszną kontrybucją na rzecz lokalnego rozwoju.


POWIĄZANE

"Kolejny staż bez szans na pracę, ale lepsze to niż siedzenie w domu", "Gdyby ni...

Stopa bezrobocia w Polsce już jest jednocyfrowa, a perspektywy na kolejne miesią...

Zainteresowanie szkoleniem zorganizowanym przez Departament Oceny Projektów Inwe...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)Pracuj.pl
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę